Organizatorzy igrzysk olimpijskich w Tokio 2020 nie mają łatwego życia. Nie dość, że w związku z pandemią koronawirusa impreza została przeniesiona na 2021 rok, to jeszcze jej rozegranie jest poważnie zagrożone. Do tego doszedł skandal tuż przed ceremonią otwarcia igrzysk.
Pracę stracili reżyser, kompozytor i dyrektor kreatywny, którzy byli odpowiedzialni za przebieg piątkowego pokazu. Wszystko przez krótki skecz sprzed 23 lat, który opublikowano w internecie. W filmiku naśmiewano się z holokaustu, co wywołało szok wśród niektórych Japończyków.
- Wyszło na jaw, że Kentaro Kobayashi używał języka, który kpił z tragicznego faktu historycznego. Postanowiliśmy go zwolnić ze stanowiska - powiedziała dziennikarzom szef komitetu organizacyjnego Seiko Hashimoto.
ZOBACZ WIDEO: Dominika Kossakowska zdradza kulisy dramatu pływaków. "Informacje dopływały do nas z mediów"
W opublikowanym skeczu Kobayashi i jego współpracownik udają parę słynnych dziecięcych artystów. Padły tam słowa "zagrajmy w Holokaust" i wywołały śmiech publiczności.
Kobayashi, który był odpowiedzialny za ceremonię otwarcia, przeprosił za sytuację, a skecz opisał jako zawierający "wyjątkowo nieodpowiednie fragmenty". - To był czas, kiedy nie byłem w stanie śmiać się tak, jak chciałem. Próbowałem przyciągnąć uwagę ludzi w płytki sposób - dodał.
Nie jest on ostatnim członkiem zespołu przygotowującego ceremonię otwarcia, który odszedł w niełasce. Pracę stracili też dyrektor kreatywny Hiroshi Sasaki, który zrezygnował z posady po tym, jak nazwał "świnią" kobietę o dużych rozmiarach. Z kolei kompozytor zrezygnował po tym, jak ujawniono, że znęcał się nad niepełnosprawnymi kolegami ze szkoły.
Czytaj także:
Polska pływaczka nadzieją na medal w Tokio. Zobacz jej zdjęcia
Tokio 2020. Nietypowy problem organizatorów. Rozegranie zawodów wioślarskich i kajakarskich zagrożone