Organizatorzy igrzysk olimpijskich nerwowo spoglądają w kierunku jednej z głównych aren wodnych. Obiekt Sea Forest Waterway w Zatoce Tokijskiej, który ma gościć rywalizację kajakarzy i wioślarzy, był gotowy przed terminem. Nikt jednak nie spodziewał się, że tuż przed startem zmagań trzeba będzie zmierzyć się z bardzo nietypowym problemem.
Ogromna liczba ostryg, która opanowała zbiornik wodny, stanowi spory kłopot dla organizatorów zmagań. Mięczaki przyczepiają się i zatapiają pływaki, które mają za zadanie zmniejszać wysokość fal. Bez tego elementu nie da się zapewnić sprawiedliwych warunków do sportowej rywalizacji.
Sprzęt ułożony na rozpiętości 5,6 km w ostatnim czasie musiał zostać przeciągnięty na brzeg i naprawiony, albo oczyszczony na miejscu przez zespoły nurków. Łącznie w ten sposób usunięto 14 ton ostryg, jednak cała operacja kosztowała aż 930 tys. funtów. Warto podkreślić, że nie chodzi o byle jakie skorupiaki, ale magaki, które zimą są w Japonii niezwykle popularnym przysmakiem.
Jedna z osób biorących udział w operacji, w rozmowie z dziennikiem "Asahi Shimbun" przyznała, że spożycie czy sprzedaż zebranych ostryg nie były brane pod uwagę. Wcześniej bowiem musiałyby one zostać poddane kontroli sanitarnej. Organizatorzy akcji mają czego żałować, bowiem według szacunkowych danych, cały zbiór wart był kilkadziesiąt tysięcy dolarów.
Czytaj także:
Koronawirus szaleje w wiosce olimpijskiej. Fatalne informacje
Tokio 2020. Fala krytyki spadła na MKOl. "Bańka" już pękła
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za zmiana! Mistrz olimpijski wygląda jak... Conor McGregor