Turniej olimpijski Tokio 2020 będzie głównym wydarzeniem sezonu reprezentacyjnego. Dostało się do niego 12 drużyn, a jednym z mocnych kandydatów do wywalczenia medali są Biało-Czerwoni. Pierwsze spotkanie rozegrają oni w sobotę o godzinie 12:40 z Iranem.
Reprezentacja Polski rozegra w sumie pięć spotkań w grupie i tak samo jak inne drużyny nie usłyszy przed nimi hymnu narodowego. Te zostaną odegrane dopiero przed ćwierćfinałami, półfinałami, meczem o trzecie miejsce oraz finałem.
Pewne elementy powracają w porównaniu z meczami w tegorocznej Lidze Narodów. Oceną sytuacji zajmą się sędziowie liniowi, będą również osoby odpowiedzialne za podawanie piłek. Siatkarze nie będą więc kłopotać się wyciąganiem ich z kosza. Nie będzie natomiast przerw technicznych w setach, więc trenerzy porozmawiają z podopiecznymi tylko w czasie przerw na żądanie.
Polski sędzia Wojciech Maroszek przewiduje opóźnienia meczów. To irytujące dla kibiców, w pewnym stopniu również dla planujących rozgrzewkę sztabów szkoleniowych i siatkarzy. "Zbyt mało czasu przewidziano na każdy mecz" - tłumaczy Maroszek na Twitterze. Najbardziej korzystne wydaje się więc rozgrywanie pierwszego meczu w danym dniu.
Spodziewam się, że mecze w Tokio będą rozpoczynać się z opóźnieniem. Poza pierwszym w dniu, oczywiście. Zbyt mało czasu przewidziane na każdy. Nie będzie hymnów (aż do ćwierćfinałów) i przerw technicznych. Wracają sędziowie liniowi i podawacze.
— Wojciech Maroszek (@MaroszekW) July 22, 2021
Czytaj także: Wielcy nieobecni turnieju siatkarzy. Głośne nazwiska na liście
Czytaj także: Zakaz Justyny Święty-Ersetic. Niepokojące informacje z Tokio
ZOBACZ WIDEO: Koniec współpracy polskich pływaków z prezesem PZP? "Potrzebujemy zmian, aby zapobiec rozwojowi w złą stronę"
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)