Tokio 2020. Dramatyczna końcówka Polaków! Co oni zrobili?!

Michael Hicks: Wiem, że mecze z Rosją są wyjątkowe

Przez 80 procent meczu byliśmy zespołem lepszym i dyktowaliśmy warunki na boisku. Byliśmy też "zespołem" i mieliśmy przewagę kilku punktów.

W końcówce było nawet 19:15, ale Michael Hicks postanowił zakończyć to po swojemu, a pudłował na potęgę - tym razem miał fatalne 1/8 za dwa, a właśnie takim rzutem chciał zamknąć to spotkanie.

Zamiast grać spokojnie i dzielić się piłką, seryjnie nie trafiane rzuty za dwa dały nadzieje rywalom, ci ci poczuli swoją szansę i jak się okazało wykorzystali ją. Pod koszem Jinqiu Hu robił co chciał (12 punktów i multum wymuszonych przewinień), a na finiszu dwa potężne ciosy zadał Peng Yan.

ZOBACZ WIDEO: Igrzyska pod znakiem obostrzeń. "Jesteśmy kontrolowani co kilka metrów"

Ten drugi generalnie zrobił to, co chcieli zrobić nasi zawodnicy. Najpierw "dwójką" doprowadził do stanu 19:19, a po kolejnej nieudanej akcji Polaków został na dystansie zupełnie nie pilnowany. Dostał piłkę, popatrzył na kosz, nastawił celownik, przymierzył i sprawił, że Biało-Czerwoni zostali z niczym.

Śmiało można powiedzieć, że to nie Chińczycy wygrali ten mecz, a Polacy go przegrali. Niestety w ostatnich akcjach zamiast nadal grać zespołowo - co dawało doskonały efekt - zaczęły się indywidualne akcje i bezsensowne rzuty. I można tylko powiedzieć, szkoda. Tyle tylko, że sami się o to prosiliśmy.

Wygrana mogła zapewnić już podopiecznym Piotra Renkiela "czyste głowy". Zapewniłaby bowiem awans do fazy pucharowej i pozwoliła nawet marzyć o drugim miejscu, które gwarantuje bezpośredni awans do półfinałów.

Kolejny mecz Polacy zagrają o godzinie 15:25. Wtedy ich rywalem będą Holendrzy. No cóż, na błędy nie ma już miejsca.

Polska - Chiny 19:21

Zobacz także:
Z buta wjechał! Kapitalny debiut Luki Doncicia na igrzyskach olimpijskich
Przyczyna porażki Amerykanów? Banalna. Kevin Durant nie ma wątpliwości