Liam Broady został autorem jednej z największych niespodzianek turnieju olimpijskiego w singlu mężczyzn. Brytyjczyk, aktualnie 143. tenisista świata, w II rundzie pokonał 7:5, 3:6, 6:3 rozstawionego z numerem siódmym Huberta Hurkacza.
Niespodziewana szansa
Co ciekawe, choć Broady spełnił normy kwalifikacji olimpijskiej, nie sądził, że będąc na tak niskiej pozycji w rankingu, zagra w igrzyskach. O tym, że będzie mógł wystąpić, dowiedział się tydzień przed startem turnieju. I wahał się, czy polecieć do Japonii.
ZOBACZ WIDEO: Ogromna rozpacz Igi Świątek. Wzruszające obrazki po przegranej Polki
- Dowiedziałem się w zeszły piątek. W weekend miałem natłok spraw. Na szczęście udało mi się wszystko uporządkować, a we wtorek wyleciałem - mówił po meczu z Hurkaczem, cytowany przez sports.yahoo.com. - Szczerze mówiąc, ta podróż to był koszmar. Prawdopodobnie wyłysiałem przez nią.
Nie chciał żałować
27-latek ze Stockport w czasie igrzysk planował wziąć udział w dwóch turniejach w USA. Decyzję o starcie w Tokio konsultował ze swoim trenerem. - Chciałem podjąć właściwą decyzję w perspektywie mojej kariery. Przy tak krótkim czasie nie sądziłem, że będę w stanie tu dobrze grać. W pewnym sensie pokazałem sobie, że moje myślenie było błędne - powiedział.
- Nie chciałem żałować, bo nigdy nie wiadomo, co się wydarzy - kontynuował. - Może zagram za trzy lata w igrzyskach w Paryżu, a może nie. Nie chciałem patrzeć wstecz i mówić, że odrzuciłem możliwość reprezentowania swojego kraju w igrzyskach olimpijskich.
Triumf nad Hurkaczem życiowym sukcesem
Pokonanie aktualnie 12. w rankingu ATP Hurkacza i awans do III rundy imprezy w Tokio to największy w sukces w karierze Broady'ego. Brytyjczyk nigdy wcześniej nie ograł rywala z Top 20 klasyfikacji singlistów i tylko w jednym turnieju głównego cyklu (w 2017 roku w Petersburgu) wygrał dwa mecze z rzędu.
- To dla mnie największa wygrana i szczytowy moment kariery - podkreślił. - Nie sądzę, żeby ktokolwiek wiele ode mnie wymagał i myślę, iż jest to dla mnie dobre. Fajnie jest uzyskać taki wynik. Gdy w igrzyskach pokonujesz tenisistę takiego kalibru, to znaczy, że musiałeś sobie dobrze poradzić.
Wątpliwości już nie ma
Broady wyzbył się już wątpliwości, jakie towarzyszyły mu przed przyjazdem do Tokio. - Spędzanie czasu z reprezentacją Wielkiej Brytanii i interakcja z przedstawicielami pozostałych dyscyplin, to absolutnie fantastyczne doświadczenie. To najlepsi z najlepszych, a przebywanie z nimi jest inspirujące - stwierdził.
- Jestem tutaj i reprezentuję Wielką Brytanię w igrzyskach olimpijskich, więc nie mogło być lepiej - dodał Brytyjczyk, który w III rundzie, w środę, zmierzy się z Jeremym Chardym.
Diego Schwartzman wypracował zwycięstwo. Jeremy Chardy sprawił niespodziankę