Tokio 2020. Wyłysiał przez "koszmarną" podróż. We wtorek sprawił psikusa Hubertowi Hurkaczowi

Getty Images / Clive Brunskill / Na zdjęciu: Liam Broady
Getty Images / Clive Brunskill / Na zdjęciu: Liam Broady

Liam Broady nie sądził, że wystąpi w igrzyskach olimpijskich. Gdy dowiedział się, że ma taką możliwości, nie był przekonany, czy warto. Ostatecznie odbył - jak ujął - "koszmarną" podróż do Tokio, a we wtorek wyeliminował z turnieju Huberta Hurkacza.

Liam Broady został autorem jednej z największych niespodzianek turnieju olimpijskiego w singlu mężczyzn. Brytyjczyk, aktualnie 143. tenisista świata, w II rundzie pokonał 7:5, 3:6, 6:3 rozstawionego z numerem siódmym Huberta Hurkacza.

Niespodziewana szansa

Co ciekawe, choć Broady spełnił normy kwalifikacji olimpijskiej, nie sądził, że będąc na tak niskiej pozycji w rankingu, zagra w igrzyskach. O tym, że będzie mógł wystąpić, dowiedział się tydzień przed startem turnieju. I wahał się, czy polecieć do Japonii.

ZOBACZ WIDEO: Ogromna rozpacz Igi Świątek. Wzruszające obrazki po przegranej Polki

- Dowiedziałem się w zeszły piątek. W weekend miałem natłok spraw. Na szczęście udało mi się wszystko uporządkować, a we wtorek wyleciałem - mówił po meczu z Hurkaczem, cytowany przez sports.yahoo.com. - Szczerze mówiąc, ta podróż to był koszmar. Prawdopodobnie wyłysiałem przez nią.

Nie chciał żałować

27-latek ze Stockport w czasie igrzysk planował wziąć udział w dwóch turniejach w USA. Decyzję o starcie w Tokio konsultował ze swoim trenerem. - Chciałem podjąć właściwą decyzję w perspektywie mojej kariery. Przy tak krótkim czasie nie sądziłem, że będę w stanie tu dobrze grać. W pewnym sensie pokazałem sobie, że moje myślenie było błędne - powiedział.

- Nie chciałem żałować, bo nigdy nie wiadomo, co się wydarzy - kontynuował. - Może zagram za trzy lata w igrzyskach w Paryżu, a może nie. Nie chciałem patrzeć wstecz i mówić, że odrzuciłem możliwość reprezentowania swojego kraju w igrzyskach olimpijskich.

Triumf nad Hurkaczem życiowym sukcesem

Pokonanie aktualnie 12. w rankingu ATP Hurkacza i awans do III rundy imprezy w Tokio to największy w sukces w karierze Broady'ego. Brytyjczyk nigdy wcześniej nie ograł rywala z Top 20 klasyfikacji singlistów i tylko w jednym turnieju głównego cyklu (w 2017 roku w Petersburgu) wygrał dwa mecze z rzędu.

- To dla mnie największa wygrana i szczytowy moment kariery - podkreślił. - Nie sądzę, żeby ktokolwiek wiele ode mnie wymagał i myślę, iż jest to dla mnie dobre. Fajnie jest uzyskać taki wynik. Gdy w igrzyskach pokonujesz tenisistę takiego kalibru, to znaczy, że musiałeś sobie dobrze poradzić.

Wątpliwości już nie ma

Broady wyzbył się już wątpliwości, jakie towarzyszyły mu przed przyjazdem do Tokio. - Spędzanie czasu z reprezentacją Wielkiej Brytanii i interakcja z przedstawicielami pozostałych dyscyplin, to absolutnie fantastyczne doświadczenie. To najlepsi z najlepszych, a przebywanie z nimi jest inspirujące - stwierdził.

- Jestem tutaj i reprezentuję Wielką Brytanię w igrzyskach olimpijskich, więc nie mogło być lepiej - dodał Brytyjczyk, który w III rundzie, w środę, zmierzy się z Jeremym Chardym.

Diego Schwartzman wypracował zwycięstwo. Jeremy Chardy sprawił niespodziankę

Komentarze (0)