Tokio 2020. Rewelacyjny nastolatek 8. w pierwszym polskim finale od Londynu. "Podoba mi się, że medal był blisko"

Getty Images / Tom Weller / Na zdjęciu: Krzysztof Chmielewski
Getty Images / Tom Weller / Na zdjęciu: Krzysztof Chmielewski

- Wrócę z dobrym nastawieniem na kolejne lata. Do tej pory nie byłem przekonany, na co mnie stać. A teraz wiem, na czym stoję - mówi Krzysztof Chmielewski. 17-letni pływak sensacyjnie awansował do finału 200 m delfinem, w którym zajął 8. miejsce.

[b]

Z Tokio - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty[/b]

Pływackie finały polskich zawodników na igrzyskach olimpijskich to w ostatnich latach rzadkość. W Rio de Janeiro nikomu z naszej ekipy nie udało się w nich wystąpić. Ostatni polski medal to Ateny, gdzie trzykrotnie na podium stawała Otylia Jędrzejczak.

Awans jednego do finału 200 metrów stylem motylkowym był ogromną niespodzianką. Również dlatego, że wywalczył go jeden z najmłodszych członków kadry na Tokio. Kiedy Jędrzejczak zdobywała ostatni medal dla Polski w pływaniu, złoto, właśnie na 200 m delfinem, urodzony 8 czerwca 2004 roku Chmielewski miał dwa miesiące i 10 dni.

Nasz reprezentant jeszcze w lipcu startował w Rzymie w mistrzostwach świata juniorów, a teraz w olimpijskim finale rywalizował z wielkimi gwiazdami - z czterokrotnym medalistą olimpijskim Chadem le Closem czy z mistrzem świata Kristofem Milakiem.

ZOBACZ WIDEO: Jak poważna jest kontuzja Michała Kubiaka? "On da sobie odgryźć rękę, aby wyjść na boisko i zagrać w ważnych meczach"

- Bardzo mnie to podbudowało, że ścigam się z najlepszymi, że jestem na najwyższym możliwym poziomie pływania. Presji za bardzo nie odczuwałem. W półfinale była większa, jak już awansowałem, zeszło ze mnie ciśnienie. Pojawiały się myśli, że skoro poza Milakiem różnice w czasach, z którymi zawodnicy weszli do finału, są niewielkie, to może wywinę jakiś numer. Z drugiej strony wiedziałem, że inni się poprawią. Mój trener powiedział, żebym po prostu dobrze się bawił. Ja chciałem popłynąć "życiówkę". Nie udało się, najgorsze - mówił Chmielewski.

Wynik 1:55:88 dał mu w finale ósmą pozycję. Do medalu zabrakło sporo - 1,4 sekundy. Do własnego rekordu życiowego, ustanowionego w półfinale, trochę ponad pół sekundy. - Przed półfinałami czułem się lepiej. Dziś się nie wyspałem się. Spałem całą noc, ale mimo to wstałem niewyspany - powiedział młodziutki polski pływak.

Sensacyjny finalista przyznał, że niedługo po swoim występie wyciągnął telefon, żeby przeczytać wiadomości z gratulacjami od rodziny i kolegów. - Było ich dużo. Wszystkich zdążyłem już obdzwonić - zdradził.

17-latek z warszawskiego Targówka nie zdecydował jeszcze, jakiej pływackiej konkurencji chce się poświęcić. - Pływam wiele różnych dystansów, ponieważ mnie to rozwija. Na mistrzostwach Europy juniorów w Rzymie miałem bardzo dużo startów, w samych zawodach wyszło tego w sumie cztery kilometry. Może gdybym na zawodach skupił się tylko na 200 metrach "motylem", byłbym w tej konkurencji jeszcze szybszy? Tą konkurencję lubię najbardziej. Najłatwiej mi się ją pływa i zrobiłem w niej największy progres - przyznał.

Z Japonii Chmielewski wróci z dobrym nastawieniem na kolejne lata i z dużym zastrzykiem pewności siebie. - Podoba mi się, że byłem blisko medalu. Za trzy lata kolejne igrzyska i tam będę chciał powalczyć o jakiś krążek. Myślę, że będzie coraz lepiej. Do tej pory nie byłem przekonany, na co mnie stać, ale teraz wiem, na czym stoję i wiem do czego trenować.

Czytaj także:
Tokio 2020. Jest pierwszy medal dla Polski! Srebro wioślarskiej czwórki
Ceremonia medalowa inna niż zawsze! Tak Polki odebrały srebrne medale (wideo)

Źródło artykułu: