Tokio 2020. Polska sztafeta zachwycona wynikiem młodziutkiej koleżanki. "Wow!", "Super"

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Laura Bernat
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Laura Bernat

Przez kilka minut polski mikst 4x100 m cieszył się w Tokio z nowego rekordu kraju. Niestety, szybko okazało się, że nasza drużyna została zdyskwalifikowana. - Najprawdopodobniej chodziło o falstart na jednej ze zmian - mówiła Kornelia Fiedkiewicz.

Z Tokio - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty

Sztafeta stylem zmiennym w składzie Paulina Peda, Jan Kozakiewicz, Jakub Majerski i Kornelia Fiedkiewicz swój bieg eliminacyjny ukończyła na piątej pozycji. Czas 3:45,91 oznaczał nowy rekord Polski w tej konkurencji, jednak był nim tylko przez kilka minut.

Okazało się, że Biało-Czerwoni zostali zdyskwalifikowani. Kiedy przyszli do strefy wywiadów, jeszcze nie do końca wiedzieli, za co ich wykluczono. - Najprawdopodobniej chodziło o zbyt wczesną zmianę. Nie wiemy na której, bo nie doszliśmy jeszcze do trenera - powiedziała Fiedkiewicz.

- Mam nadzieję, że to nie moja zmiana była rekordowo krótka - uśmiechnął się Kozakiewicz. Po chwili już poważniejszym tonem dodał: - Nieważne, kto za szybko wskoczył do basenu. Nie będziemy nikogo wskazywać palcem, bo w sztafecie płyniemy jako zespół. Czas był dobry. Ja mam jeszcze jedną szansę, w piątek płynę w męskiej sztafecie 4x100 stylem zmiennym. Z tego co wiem na swojej zmianie miałem bardzo dobry czas, więc jest cacy.

Tym, który za szybko wskoczył do wody, okazał się Majerski. Specjalista od stylu motylkowego pospieszył się zaledwie o 0,05 sekundy.

ZOBACZ WIDEO: Co dzieje się w łodzi podczas zawodów wioślarskich? "To muszą być krótkie hasła!"

Choć naszej sztafety mieszanej już w Tokio nie zobaczymy, japońskie igrzyska już teraz są dla polskiego pływania lepsze, niż poprzednie. W Rio de Janeiro Biało-Czerwoni nie awansowali do ani jednego finału, teraz mają już dwa. 17-letni Krzysztof Chmielewski sprawił dużą niespodziankę, znalazł się wśród ośmiu najlepszych zawodników na 200 metrów stylem motylkowym. Z kolei w piątek na 200 metrów stylem grzbietowym popłynie Radosław Kawęcki.

- Pewnie, że dobre wyniki kolegów nas podbudowują - powiedział Kozakiewicz. - Atmosfera w ekipie jest dobra, oczywiście nie biorąc pod uwagę tego, co się odwaliło przed igrzyskami, ale teraz o tym nie myślimy.

- Przekuliśmy tę sytuację w jeszcze większą mobilizację. Chcemy pokazać, że tamta sprawa nas nie złamała, że jesteśmy silni, potrafimy walczyć, pływać w półfinałach oraz finałach, oraz bić rekordy. Każdy z nas jest tu przygotowany najlepiej w swoim życiu. To nie przypadek, że pływamy świetnie - podkreśliła Peda.

Na pytanie, czy po powrocie do Polski nasi reprezentanci będą walczyć o zmiany w Polskim Związku Pływackim, Kozakiewicz, Fiedkiewicz oraz Peda odpowiedzieli bez wahania i jednym głosem: - Oczywiście, że tak! Nie zostawimy tego.

Na koniec rozmowy Fiedkiewicz zapytała jeszcze, jak w eliminacjach 200 metrów stylem grzbietowym poradziła sobie najmłodsza zawodniczka w polskiej kadrze na Tokio Laura Bernat. - Wow! - krzyknęła Peda, gdy usłyszała, że jej niespełna 16-letnia koleżanka (urodziny będzie obchodzić 28 września) awansowała do półfinału. - Który czas? - dopytywał Kozakiewicz. - Trzynasty. - Ekstra! Super! - zareagowały Peda i Fiedkiewicz.

Czytaj także:
Tokio 2020. 15-letnia Polka w półfinale igrzysk. Sztafeta zdyskwalifikowana
Tokio 2020. Wow! Co za dzień polskich żeglarek! Myszka wciąż walczy o upragniony medal

Komentarze (0)