Z Tokio - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty
- Japonia będzie trudnym rywalem. Gra najlepszą siatkówkę w naszej grupie i może ją nawet wygrać - mówił trener Vital Heynen po poprzednim spotkaniu Polaków. Wtedy nie znał jeszcze wyniku meczu Japończyków z Włochami, który gospodarze igrzysk przegrali 1:3.
Tak czy inaczej widać było, że drużynę prowadzoną przez Yuichiego Nakagaichiego darzy dużym szacunkiem. Kiedy zobaczył, jak Włosi pewnie ją ogrywają, pewnie trochę się uspokoił, ale wciąż wiedział, że by ograć japoński zespół, Biało-Czerwoni będą musieli zagrać dobry mecz. I uruchomić nieobecny we wcześniejszych potyczkach w Tokio blok, żeby wyłączyć z gry największe gwiazdy w ekipie rywala - przyjmujących Yujiego Nishidę i Yukiego Ishikawę.
W tym spotkaniu, w przeciwieństwie do starcia z Wenezuelą, nie było już miejsca na eksperymenty i ogrywanie rezerwowych. Polacy wyszli na boisko w składzie, który w tym turnieju można już nazwać podstawowym - z Bartoszem Kurkiem, Wilfredo Leonem, ale wciąż bez kapitana Michała Kubiaka, którego w szóstce wciąż zastępuje Aleksander Śliwka.
ZOBACZ WIDEO: Tokio 2020. Ryszard Czarnecki spokojny o los Polaków. "Worek medali został rozwiązany"
Selekcjoner naszej drużyny mógł chwalić Japończyków, ale dobrze wiedział, że przewaga fizyczna jego zawodników jest ogromna. Na początku meczu wydawało się, że kiedy tylko Kurek i Leon będą atakować z przyzwoitych wystaw, ich dominacja w powietrzu będzie całkowita. Choć akurat pierwszy z nich tym razem zdominować przeciwników nie potrafił.
Japoński gwiazdor Nishida rozpoczął spotkanie od trzech nieskończonych ataków, a Polacy w pierwszym obejściu dwa razy zapunktowali blokiem i prowadzili po nim 10:7. Potem niedokładnie przyjęli kilka ataków, rywale wybronili ich uderzenia i zrobiło się 14:14.
Na dwupunktowe prowadzenie mistrzowie świata ponownie wyszli dopiero w końcówce, i to nie za sprawą własnego dobrego zagrania, a błędu Nishidy, który atakując ze środka drugiej linii uderzył w aut (21:19). Później Kurek i Mateusz Bieniek zgasili na lewym skrzydle Rana Takahashiego (24:21), a seta zamkną pewny atak Leona (25:22).
Druga partia zaczęła się podobnie jak pierwsza, choć tym razem Polacy wypracowali kilkupunktowe prowadzenie nie blokiem, a dobrą grą w obronie, którą ułatwiły im niemrawe ataku Japończyków. Nasz zespół prowadził 8:5, potem 12:7, a gdy piłka przewinęła się przez siatkę po serwisie Piotra Nowakowskiego, już 15:9.
Od tego momentu rywale zaczęli gonić. Odrzucili polską drużynę od siatki, wyprowadzili kilka skutecznych kontr (po słabym początku coraz lepiej grał Nishida) i gdy przewaga Biało-Czerwonych stopniała do dwóch punktów (18:16), Heynen poprosił o czas.
Po powrocie na boisko Polacy opanowali sytuację. W końcu zagrywką trafił Leon (21:17), dwie ważne piłki skończył Śliwka (24:20), a seta znów zakończył Leon, tym razem atakiem z drugiej linii (25:21).
Po dwóch solidnych setach w wykonaniu naszych siatkarzy martwiła tylko słaba skuteczność Kurka, który do tego czasu skończył tylko 6 z 15 ataków i popełnił kilka błędów, m.in, dwa razy trafił w antenkę. Atakujący polskiej drużyny już do końca nie odnalazł skuteczności z poprzednich spotkań, ale i bez niej mistrzowie świata wygrali.
Druga odsłona zakończyła się tak samo, jak pierwsza, z kolei trzecia w identyczny sposób się zaczęła - od skutecznego bloku Bieńka na środku siatki. Kolejny dołożył Jakub Kochanowski, rezerwowy Kenta Takanashi uderzył w aut i japoński trener już przy wyniku 6:3 dla Biało-Czerwonych ściągnął swój zespół z boiska na krótką przerwę. To wybiło Polaków z uderzenia - bloki Japończyków na Kurku i Śliwce dały im remis 7:7, a kiedy Bieniek zaatakował w aut, gospodarze igrzysk po raz pierwszy w meczu wyszli na prowadzenie (13:12).
Przez kolejnych kilka minut nasz zespół przegrywał różnicą dwóch punktów, a wyrównał dopiero, gdy drugiego w tym spotkaniu asa zaserwował Leon (20:20). Zaraz potem Kochanowski zgarnął piłkę przechodzącą na polską stronę po serwisie Bieńka i wróciliśmy na prowadzenie (22:21). Pierwszą piłkę meczową dał mistrzom świata blok na Ishikawie (24:23). Po bardzo długiej akcji, w której szanse na skończenie spotkanie mieli Leon i Kurek, rywale jeszcze się obronili, ale już w kolejnej nasz atakujący znów zatrzymał Ishikawę i mecz się zakończył (26:24).
Po czterech rundach spotkań Biało-Czerwoni są liderami grupy A z trzema zwycięstwami i jedną porażką. Na koniec fazy grupowej zmierzą się z Kanadą. Początek meczu w niedzielę o godzinie 2:00 polskiego czasu.
Olimpijski turniej siatkarzy, grupa A
Japonia - Polska 0:3 (22:25, 21:25, 24:26)
Japonia: Masahiro Sekita, Yuki Ishikawa, Yuji Nishida, Ren Takahashi, Taishi Onodera, Akihiro Yamauchi, Tomohiro Yamamoto (libero) oraz Kunihiro Shimizu, Kenta Takanashi.
Polska: Fabian Drzyzga, Bartosz Kurek, Aleksander Śliwka, Wilfredo Leon, Mateusz Bieniek, Jakub Kochanowski, Paweł Zatorski (libero) oraz Piotr Nowakowski, Łukasz Kaczmarek, Kamil Semeniuk.
Czytaj także:
Tokio 2020. Deklasacja w grupie Polaków. Pokaz siły zwycięzców Ligi Narodów
Tokio 2020. Trzy tie-breaki w rywalizacji kobiet. Cztery ekipy wciąż bez porażki
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)