W sobotę polska sztafeta mieszana 4x400 m powalczy o złoto w igrzyskach olimpijskich Tokio 2020. Szansa na najwyższy stopień podium wzrosła, gdy zdyskwalifikowano Amerykanów za zbyt późne przekazanie pałeczki. Potem jednak zrobiło się ogromne zamieszanie.
Sztafeta USA jednak pobiegnie w finale, bo jury cofnęło wykluczenie biegaczy z tego kraju. Trudno wytłumaczyć sens tej decyzji, bo na nagraniach wyraźnie widać, że doszło do złamania przepisów. Nie dziwi więc, że wiele osób nie kryje oburzenia.
Marek Plawgo, polski olimpijczyk z Aten i Pekinu, jest w gronie zniesmaczonych. Na Twitterze ostro skomentował cofnięcie dyskwalifikacji Amerykanów.
Można dać pobiec 420 metrów mężczyźnie a 380 kobiecie, bo wiadomo etykieta, kultura, wychowanie. Można też nie być za to zdyskwalifikowanym. Ale tylko, jak się ma USA na koszulce. https://t.co/l4sdqIzhnH
— Marek Plawgo (@maras400) July 30, 2021
Co ciekawe, Polacy mogli złożyć kontrprotest i w ten sposób powalczyć, aby przywrócono dyskwalifikację ich najgroźniejszych rywali. Tak jednak się nie stało.
- Po konsultacji z Polskim Związkiem Lekkoatletycznym zdecydowano, że związek nie będzie składał protestu. Jako argument Amerykanie powołali się na winę sędziego więc ciężko o zmianę decyzji, a w zasadzie to niemożliwe - mówi w portalu sport.pl Marcin Nowak, szef polskiej misji olimpijskiej.
Amerykanie byli najszybsi w drugim półfinale z czasem 3:11:39. Polacy jednak byli jeszcze szybsi, bo pobili rekord Europy z czasem 3:10:44. Finał odbędzie się w sobotę 31 lipca o godzinie 14:35.
Co ona zrobiła?! Kuriozalna wpadka wielkich rywali Polaków >>
Tokio 2020. Co oni narobili?! Z tego będzie medal! >>
ZOBACZ WIDEO: Co dzieje się w łodzi podczas zawodów wioślarskich? "To muszą być krótkie hasła!"