Koszmarny wypadek miał miejsce podczas półfinału w wyścigu kolarskim BMX na igrzyskach olimpijskich Tokio 2020. Ogromnego pecha miał Connor Fields. W pewnym momencie stracił panowanie nad rowerem, upadł, a dodatkowo jeszcze rywale w niego wjechali.
28-latek stracił przytomność. Szybko okazało się, że obrażenia są bardzo poważne. Amerykanin w ciężkim stanie trafił do szpitala. Wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej i umieszczono na oddziale intensywnej terapii.
Fields doznał krwotoku mózgowego, co rodziło największe ryzyko. Lekarze z niepokojem obserwowali sytuację i wstrzymywali się z decyzją o przeprowadzeniu operacji.
ZOBACZ WIDEO: Coming out polskiej wioślarki podczas wywiadu. "Chciałabym żeby każdy na to spojrzał normalnie"
Na szczęście obrzęk się nie zwiększył. Najnowszy rezonans nie wykazał pogorszenia sytuacji, więc w tej chwili zabieg nie jest konieczny. Fields został wybudzony ze śpiączki i opuścił OIOM.
- Connor ciągle śpi, ale jest przytomny i komunikatywny, gdy się budzi - mówi mama kolarza na stronie yahoo.com.
Fields po wypadku ma także zapadnięte płuco i połamane żebra. Wszystko jednak wskazuje na to, że najgorsze już za nim i będzie powoli wracać do zdrowia. Trudne chwile jednak przeżywają jego bliscy, którzy z powodu koronawirusowych obostrzeń nie mogli przylecieć do Tokio i mogą jedynie telefonicznie kontaktować się z lekarzami.
To nie jest pierwszy poważny wypadek amerykańskiego kolarza. W 2018 roku po upadku uderzył się w głowę i na noszach wywieziono go z zawodów. Wtedy jednak obrażenia nie były aż tak groźne.
Tokio 2020. Dwukrotna mistrzyni olimpijska zdetronizowana. Medale w BMX-ie rozdane >>
Boli od samego patrzenia. Z pełną prędkością wjechał w sędziego [WIDEO] >>