Piątek był koszmarnym dniem dla lidera rankingu ATP. Najpierw przegrał z Alexandrem Zverevem w półfinale singla mężczyzn. Potem nie zdołał razem z Niną Stojanović awansować do finału miksta. W sobotę Novak Djoković przystąpił więc do walki o olimpijski brąz. Na jego drodze stanął Pablo Carreno, który w półfinale uległ Karenowi Chaczanowowi. Po trzysetowym boju Hiszpan pokonał 6:4, 6:7(6), 6:3 faworyzowanego Serba, któremu w trzecim secie puściły nerwy.
Już pierwsze gemy pokazały, że najlepszy obecnie tenisista świata będzie miał problemy z motywacją. Do Tokio przyleciał w roli faworyta do olimpijskiego złota, dlatego walka o niższe cele nie była jego marzeniem. Jego hiszpański przeciwnik wyszedł na kort skoncentrowany. Starał się pilnować podania i cierpliwie czekał na swoje szanse.
Premierowa odsłona nie była wielkim widowiskiem. Djoković popełniał błędy i nie potrafił wskoczyć na wyższy poziom. Sporo uwag kierował w stronę swojego sztabu. Mimo tego "Nole" jako pierwszy wypracował break pointy, lecz nie był w stanie przełamać w drugim oraz czwartym gemie. Wtedy nastąpiła katastrofa przy podaniu Serba. Carreno wypunktował słabo dysponowanego rywala i zdobył breaka do zera. Od tego momentu 11. tenisista świata pilnował przewagi. Mógł jeszcze przełamać w dziewiątym gemie, ale Djoković uratował serwis. Po zmianie stron faworyt poderwał się do walki. Miał dwa break pointy, ale w momencie zagrożenia Hiszpan zagrał spokojnie i precyzyjnie. Seta zakończył asem serwisowym.
ZOBACZ WIDEO: Polskie wioślarki w doskonałych humorach! "Może ktoś nam przemyci sakeą
Druga partia była bardziej wyrównana. Djoković okrzepł i pewnie wygrywał swoje gemy serwisowe. Carreno musiał gonić wynik, lecz potrafił zachować spokój w trudnych momentach. Taki miał miejsce w 10. gemie, gdy Serb był dwie piłki od seta. Cztery precyzyjne uderzenia Hiszpana pozwoliły mu wygrać cztery punkty od stanu 0-30 i wyrównać na po 5. Ponieważ obaj panowie nie stracili podania, decydujący okazał się tie break.
13. gem drugiego seta miał ogromną wagę, dlatego w poczynaniach obu tenisistów było początkowo sporo nerwowości. Pierwsze punkty padły łupem odbierających. Djoković wyszedł na 4-1, ale Carreno po świetnym forhendzie po linii wyrównał na po 4. Potem Hiszpan miał piłkę meczową, jednak w momencie zagrożenia Serb zagrał kapitalnie. Oddalił niebezpieczeństwo i wypracował setbola. Będący pod presją Hiszpan zepsuł forhend i w takich okolicznościach to "Nole" zamknął drugą partię.
Gdy wydawało się, że Djoković powrócił do gry, nastąpił niespodziewany zwrot akcji. W pierwszym gemie rozstrzygającego seta Serb nie wykorzystał break pointa i mocno się zagotował. Wściekły wyrzucił rakietę na trybuny, a po zmianie stron łatwo oddał podanie. Nie mógł się opanować i roztrzaskał rakietę o kort. Carreno wysunął się na 3:0. Zachował spokój w dziewiątym gemie, gdy serwował po zwycięstwo. 20-krotny mistrz wielkoszlemowy obronił cztery kolejne piłki meczowe, ale przy następnej wpakował forhend w siatkę.
Carreno wygrał ostatecznie z Djokoviciem po dwóch godzinach i 47 minutach 6:4, 6:7(6), 6:3 i wywalczył brązowy medal w singlu podczas igrzysk olimpijskich w Tokio. Dla pokonanego Serba to bolesna porażka. Jak na razie ma w dorobku tylko brąz w singlu zdobyty w Pekinie (2008). Djoković miał jeszcze szansę na brąz w mikście, lecz wycofał się z powodu kontuzji ramienia. Z Tokio wyjedzie więc z pustymi rękami.
Igrzyska olimpijskie, Tokio (Japonia)
Ariake Tennis Park, kort twardy
sobota, 31 lipca
Mecz o 3. miejsce gry pojedynczej mężczyzn:
Pablo Carreno (Hiszpania, 6) - Novak Djoković (Serbia, 1) 6:4, 6:7(6), 6:3
Program i wyniki turnieju tenisowego
Czytaj także:
Kitzbuehel: Casper Ruud zagra o trzeci tytuł z rzędu
Polak powalczy o deblowy tytuł w Poznań Open