Z Tokio - Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
Wydawało się, że Justyna Święty-Ersetic będzie oszczędzana przez Aleksandra Matusińskiego na biegu sztafety kobiet i nie zobaczymy jej w sobotnim finale miksta.
Jednak szkoleniowiec po raz kolejny pokazał, że nie boi się odważnych decyzji i postawił na sprinterkę, która jeszcze niedawno mówiła, że kontuzja może przeszkodzić jej w występie w Tokio.
Kontuzja mięśnia czworogłowego sprawiła, że w ostatnich dniach nasza gwiazda nie mogła trenować na maksymalnych obrotach. Okazało się jednak, że nie jest tak źle. Na bieżni Święty-Ersetic pokazała się ze znakomitej strony.
ZOBACZ WIDEO: Tokio 2020. Złoto sztafety "gamechangerem" dla Polski? "My też jesteśmy zdolni do wielkich rzeczy!"
Odebrała pałeczkę na drugiej lokacie i na tej samej oddała ją Kajetanowi Duszyńskiemu, który zapewnił Polsce złoto.
Biegaczka zdradziła jednak, że być może zrezygnuje całkowicie z występu indywidualnego.
- Stan zdrowia nie jest idealny, ale jest na tyle dobry, że dzisiaj mogłam pobiec. Co dalej? Na razie jestem w euforii, więc żadnego bólu nie czuję. Ale muszę ochłonąć, wtedy zobaczymy. Ale być może się wycofam i skupię się na sztafecie - ujawniła.
Eliminacje biegu na 400 m kobiet zaplanowano na wtorek 3 sierpnia.
Złoty medal sztafety mieszanej to pierwszy krążek z najcenniejszego kruszcu dla Polski na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Wcześniej srebro zdobyła kobieca czwórka podwójna kobiet w wioślarstwie.