Niesamowitą historię polskiej lekkoatletyki pisze Patryk Dobek. Zawodnik jeszcze do niedawna biegający 400 m przez płotki najpierw zimą zdobył halowe mistrzostwo Europy, a w niedzielę awansował do finału igrzysk olimpijskich.
Nasz rodak był zadowolony ze swojego występu w półfinale, w którym po raz kolejny wyprzedził rywali biegnąc po pierwszym torze.
- Tak naprawdę nie chciałem biec w środku stawki, gdzie zdarzają się przepychanki, co widzieliśmy w trzecim półfinale z udziałem Nijela Amosa. Trzymając się z tyłu ma się większy spokój. Co powiedział mi trener? Po eliminacjach ustawił mnie inaczej, nie chciał żebym znowu szybko prowadził. I taktyka się sprawdziła - ocenił.
ZOBACZ WIDEO: Polska wpadła w euforię! Mamy złoty medal na igrzyskach w Tokio! "To było fenomenalne rozegranie biegu"
Dla wielu polskich kibiców Dobek jest kandydatem do medalu. On sam nie nakłada na siebie dodatkowej presji.
- Tak naprawdę specjalnie jej nie czuję. Mamy oczywiście z trenerem swoje oczekiwania, ale podchodzę do wszystkiego bardzo spokojnie. Czuje się dobrze przygotowany, fajnie że w końcu trener Zbigniew Król ma swojego zawodnika w finale olimpijskim - zauważył.
W sobotę wszystkich zachwycił występ polskiej sztafety mieszanej 4x400 metrów. Dobek nie ukrywał swojego podziwu wobec kolegów i koleżanek.
- Naprawdę, czapki z głów. Jesteśmy jedną drużyną, taki sukces na pewno napędza. Mamy dobry moment i to na pewno mobilizuje.
Finał biegu na 800 m mężczyzn odbędzie się w środę.