Srebrne wioślarki wróciły z Tokio. "Chcę po prostu poleżeć na kanapie"

Na lotnisku przywitało je kilkaset osób. Były zmęczone, ale szczęśliwe. Srebrne medalistki z igrzysk w Tokio wróciły do Polski. Teraz należy im się odpoczynek, a potem znów będą pracować, by osiągać kolejne sukcesy.

Marcin Jaz
Marcin Jaz
od lewej Maria Sajdak, Marta Wieliczko, Katarzyna Zillmann, Agnieszka Kobus-Zawojska i trener Jakub Urban PAP / Na zdjęciu: od lewej Maria Sajdak, Marta Wieliczko, Katarzyna Zillmann, Agnieszka Kobus-Zawojska i trener Jakub Urban
Samolot z Tokio z polskimi wioślarkami na pokładzie ruszył o 3 nad ranem czasu polskiego, na Okęciu pojawił się po ok. 11 godzinach lotu. Na Lotnisku im. Fryderyka Chopina w Warszawie czekało kilkuset kibiców z różnych zakątków Polski. Gromkimi brawami przywitali nasze srebrne medalistki - Agnieszkę Kobus-Zawojską, Marię Sajdak, Martę Wieliczko i Katarzynę Zillmann.

Na specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej wioślarki dostały prezenty i kwiaty od sponsorów. Pojawiła się też mama Marty Wieliczko, Małgorzata Dłużewska, srebrna medalistka z IO w Moskwie z 1980, też wioślarka. Wtedy stanęła na podium w dwójce bez sternika. Córka zdradziła na konferencji, że jej mama obchodzi urodziny właśnie 1 sierpnia, dlatego zaśpiewano głośne "Sto lat".

- Dla mnie sam wyjazd na igrzyska jest wyróżnieniem. Znalezienie się wśród najlepszych to najlepsza nagroda ze te wszystkie lata trenowania. Medal to tylko zwieńczenie tej całej pracy. To fantastyczne uczucie, gdy inni sportowcy gratulują nam sukcesu - powiedziała.

ZOBACZ WIDEO: Polska wpadła w euforię! Mamy złoty medal na igrzyskach w Tokio! "To było fenomenalne rozegranie biegu"
Zawodniczki nie ukrywały, że są szczęśliwe, ale też zmęczone. Konferencja odbyła się praktycznie od razu po ich przylocie do Warszawy.

- Teraz chcę odpocząć i po prostu poleżeć na kanapie, choć wiem, że w najbliższych dniach będzie o to trudno. Potem chcę spędzić trochę czasu z mężem i gdzieś wyjechać. A jeśli będę się jeszcze nadawała, to może pojadę do Paryża (tam odbędą się IO w 2024 r. - przyp. red.) - mówiła Kobus-Zawojska. Srebro w Tokio to jej drugi medal olimpijski. Wcześniej wywalczyła brąz w Rio de Janeiro w 2016 r.

Srebrny krążek ze stolicy Japonii to też drugi taki sukces Marii Sajdak. Według niej "wszystko poszło tak, jak miało być i nic nie mogło być zrobione lepiej". Nie wyklucza startu na imprezie we Francji. - Trzy lata to nie jest dużo czasu, ale też nie jest mało - stwierdziła.

Radości nie kryła też Katarzyna Zillmann, która stała się największą bohaterką mediów w Polsce po pozdrowieniu swojej dziewczyny. Dla niej cały pobyt w Tokio pozostanie w pamięci na długo. - Było cudownie. Taka atmosfera, jaka tam panuje, jest nie do opisania. To jest coś, co trzeba przeżyć, życzę tego każdemu sportowcami. Wszystkie restrykcje były odczuwalne, ale nie na tyle, by nas zatrzymać - wyznała.

Zachwytu nad postawą reprezentantek nie brakowało też w słowach trenera Jakuba Urbana. - To są cztery całkowicie różne osobowości. To widać, słychać i czuć. Potrafimy razem spiąć się w kluczowych sytuacjach i zmobilizować, czego efektem jest ten medal - przyznał.

Srebro wspomnianej czwórki to pierwszy medal Polaków w Tokio. Były apetyty na więcej krążków w wioślarstwie. - Jestem bardzo szczęśliwy z tego wyniku, choć mam pewien niedosyt, bo uważam, że nasza reprezentacja wioślarska mogła przywieźć dwa, a może nawet trzy medale. Niestety, igrzyska olimpijskie rządzą się swoimi prawami, trzeba mieć trochę szczęścia - ocenił prezes Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich Ryszard Stadniuk.

Czytaj też:
Trudniejsze zadanie dla Dobka
Terminarz Polaków na poniedziałek

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×