Niezwykłe losy polskiej medalistki w żeglarstwie

Ponad 10 lat grała w siatkówkę i to na pierwszoligowym poziomie. Żeglować zaczęła w wieku... 24 lat. Reprezentowała Polskę, potem Austrię, by ponownie wrócić pod biało-czerwoną banderę. Oto historia Jolanty Ogar, polskiej srebrnej medalistki z Tokio.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
Na zdjęciu od lewej: Agnieszka Skrzypulec i Jolanta Ogar-Hill PAP/EPA / CJ GUNTHER / Na zdjęciu od lewej: Agnieszka Skrzypulec i Jolanta Ogar-Hill
Z Tokio - Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

W środę spełniło się marzenie Jolanty Ogar. Urodzona w Łysej Górze zawodniczka zdobyła wraz z Agnieszką Skrzypulec srebrny medal igrzysk olimpijskich w żeglarskiej klasie 470. Jej droga do miejsca na podium w Tokio była niezwykła.

Bo żeglarstwo zaczęła trenować dopiero w wieku 24 lat. Dlaczego tak późno? Ponieważ długo wydawało się, że jej kariera będzie związana tylko i wyłącznie z siatkówką. Aż 10 lat Ogar była lewą atakującą polskich klubów, także tych w I lidze!

Najpierw był Gryf Brzeszko, Sandecja Nowy Sącz a potem Armatura Kraków. Gdy miała 24 lata, zdecydowała się na zaskakujący krok. Skąd wziął się pomysł na żeglarstwo? Za wszystkim stał lekarz reprezentacji Polski doktor Witold Dudziński.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie mieści w głowie! Zobacz, co ten Polak potrafi

- Mając 178 cm, w siatkówce nie miałam większych szans na odniesienie sukcesów. I nagle pojawiła się szansa na żeglarstwo. Skorzystałam - ujawniała.

I już w 2008 roku jej partnerką w klasie 470 została Agnieszka Skrzypulec. Efekt? Aż siedem tytułów mistrzyń Polski, razem reprezentowały Polskę na igrzyskach w Londynie, gdzie zajęły 12. miejsce. Po tej imprezie Ogar podjęła kolejną radykalną decyzję w swoim życiu.

Postanowiła przyjąć propozycję reprezentowania... kadry Austrii. Dlaczego?

- Po igrzyskach w Londynie szukałam szansy dalszego rozwoju, chciałam wystąpić w Rio de Janeiro. Głównie to zadecydowało o zmianie związku - przekonywała. Dla Austrii startowała cztery lata, razem z Larą Vadlau zdobyły złoto mistrzostw świata, złoto mistrzostw Europy.

Po czterech latach sukcesów wróciła. Twierdziła i podtrzymuje nadal, że zawsze czuła się Polką. I pod naszą flagą po raz kolejny spróbowała dostać się na igrzyska w Tokio, znów zasiadając w jednej łódce z Agnieszką Skrzypulec. Udało się nie tylko uzyskać kwalifikacje.

W środę sprawiła, że jej nazwisko zostanie zapisane na kartach polskiej historii igrzysk olimpijskich. Razem wywalczyły srebrny medal, po emocjonującej rywalizacji, która trwała do ostatnich metrów ostatniego wyścigu. Okazały się gorsze jedynie od Brytyjek.

Przez kilka dni cała Polska śledziła ich walkę o podium. Zaczęły kapitalnie i długo prowadziły w klasyfikacji generalnej. Niestety w połowie rywalizacji obudziły się Hannah Mills i Eildith McIntyre. Po bardzo kiepskim występie we wtorek pod znakiem zapytania stanął nawet brązowy medal dla naszego zespołu.

Na szczęście finał okazał się wspaniały. Po kapitalnej akcji na ostatnim nawrocie Biało-Czerwone awansowały na drugie miejsce w generalce i mimo protestów Francuzek to nasze zawodniczki odebrały srebrne medale. Po ceremonii dekoracji były wniebowzięte, oczy Ogar wręcz epatowały szczęściem.

Nasza żeglarka zyskała popularność nie tylko ze względu na sportowe sukcesy czy niecodzienną zmianę barw narodowych, ale także przez otwarte przyznanie się do bycia lesbijką. Od czerwca 2018 roku Jolanta Ogar jest szczęśliwą żoną Chuchie Hill.

W środę 38-latka odebrała srebrny medal igrzysk olimpijskich, który zdobyła dla Polski po wspaniałej walce. Nikt i nic już jej tego nie zabierze - w historii naszego sportu będzie mieć na zawsze stałe miejsce.

Medalistce olimpijskiej grozi więzienie? Czytaj więcej--->>>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×