Tokio 2020. Suchą stopą przeszli półfinał. Francja powalczy o pierwsze złoto w historii!

PAP/EPA / MICHAEL REYNOLDS / Na zdjęciu: Francuzi cieszą się ze zwycięstwa
PAP/EPA / MICHAEL REYNOLDS / Na zdjęciu: Francuzi cieszą się ze zwycięstwa

O zaciętym i wyrównanym boju o finał... nie było mowy. Reprezentacja Francji pokonała Argentynę 3:0 w półfinale turnieju siatkarzy na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. Les Bleus zagrają w meczu o złoto po raz pierwszy w historii.

Oba zespoły w tym turnieju piszą piękną historię. Argentyńczycy w grupie wyeliminowali już USA, a w ćwierćfinale pokonali Włochów i dzięki temu to już jest ich najlepszy występ na igrzyskach w XXI wieku. Podobnie zresztą jak Francuzów, którzy w Tokio po raz pierwszy w historii zagrali w olimpijskim ćwierćfinale, a teraz półfinale.

- To zwycięstwa, które dają największą radość od dziewięciu lat. Ale na tę chwilę jeszcze nic nie zdobyliśmy. Zostają nam dwa mecze. Trzeba się dobrze zregenerować, a potem być gotowym, by wręcz umrzeć na boisku za to, co nam się marzy - mówił po wygranym meczu 1/4 finału z Polską Earvin Ngapeth, przyjmujący Trójkolorowych.

To Francja od początku dyktowała warunki gry na boisku, a Argentyna była zespołem goniącym. Jednak główną gwiazdą po stronie Le Bleus nie był wspominany Ngapeth, a Jean Patry wespół z Trevorem Clevenotem. Argentyńczycy chyba spodziewali się czegoś innego. Ich samych stać było tylko na to, by grać przez prawe skrzydło i Bruno Limę. To właśnie dało o sobie znać w końcówce, gdy Albicelestes wyszli na prowadzenie 21:20, ale brakowało im kończącego ataku. Rywale tego problemu nie mieli i wygrali do 22.

ZOBACZ WIDEO: Niespodziewany medal dla Polaka w Tokio. "Już nie będzie kłótni w domu"

Konsekwentna, odrzucająca zagrywka była też jednym z kluczy do wygranej Francuzów w drugiej partii. Ale okazał się nim też skuteczny blok, który - choć nie zawsze był punktowy - otwierał drogę do kontrataków. A tu Antoine Brizard miał pełne pole do popisu - od skrzydeł, po środek. Korzystał ze wszystkiego. Powolutku gra Argentyny zaczęła się sypać. Po przegranej do 19 w oczach samego kapitana Luciano De Cecco widać było obawę, że plan może się nie powieść.

Nie można powiedzieć, że siatkarze z Ameryki Południowej nie próbowali, bo Conte czy Palacios z wiarą szli do ataków, ale dało się odczuć w pewnym momencie pewną bezradność. Jednak dopiero blok Sebastiana Sole na Ngapecie, który dał remis 16:16 zachwiał pewnością siebie reprezentacji Francji.

Pod koniec zrobiło się nerwowo, bo sędziowie przy stanie 20:18 odgwizdali punkt dla Francji, a okazało się, że Le Goff nieprzepisowo przeszkadzał przy rozegraniu piłki. Zamiast 21:18 zrobiło się więc 20:19, a po chwili 20:20, bo Clevenot uderzył w aut. Pod koniec jednak w aut uderzył też Poglajen, a dwóch bardzo ważnych i trudnych piłek nie wykorzystał Ngapeth. Francja wygrała więc 25:22 i 3:0.

W wielkim finale ekipa trenera Laurenta Tilliego zmierzy się z reprezentacją Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego. Argentyna zaś powalczy z Brazylią o brązowy medal.

Francja - Argentyna 3:0 (25:22, 25:19, 25:22)

Francja: Brizard, Ngapeth, Chinenyeze, Patry, Clevenot, Le Goff, Grebennikov (libero) oraz Boyer, Louati.

Argentyna: De Cecco, Conte, Sole, Lima, Palacios, Loser, Danani (libero) oraz Sanchez, Pereyra, Poglajen, Ramos.

Źródło artykułu: