Tokio 2020. Dawid Tomala nietypowo skomentował wyścig. "Zaczęło mi się nudzić, więc... przyspieszyłem" [WIDEO]

Tego złota nie spodziewał się nawet on sam. Dawid Tomala zdobył złoty medal w chodzie na 50 kilometrów na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Polak skomentował swoje osiągnięcie w sposób... bardzo niestandardowy.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
Dawid Tomala PAP/EPA / KIMIMASA MAYAMA / Na zdjęciu: Dawid Tomala
Wczesny poranek w Sapporo, około godziny 9:30 czasu lokalnego. W Polsce jest 2:30. 31-letni Dawid Tomala startuje na dystansie 50 kilometrów dopiero... drugi raz w życiu. "Jego" dystansem jest 20 kilometrów. Na igrzyskach w Londynie 9 lat temu zajął 19 miejsce.

Tymczasem okazuje się, że reprezentant Polski stopniowo oddala się od konkurentów, a potem z przewagą ponad pół minuty nad drugim Niemcem Jonathanem Hilbertem melduje się na mecie wyścigu olimpijskiego jako pierwszy! (więcej TUTAJ)

Dla niego to szok, dla całej sportowej Polski również. To najprzyjemniejsza niespodzianka podczas XXXII Letnich Igrzysk Olimpijskich w Tokio. Po przekroczeniu linii mety Tomala udzielił wywiadu dla Eurosportu. Trzeba przyznać, że swój wyczyn skomentował w sposób niemalże najprostszy, ale i najszczerszy z możliwych.

- To jest coś niesamowitego. Nie spodziewałem się, że mogę to zrobić. Szliśmy sobie powoli, nie czuliśmy tej prędkości. W pewnym momencie zaczęło mi się nudzić, więc... przyspieszyłem. Patrzę... a za mną nikogo nie ma, więc poszedłem swoje i wygrałem. To jest jakiś kosmos, sprawa nie do opisania. Potrzebuję czasu, żeby to do mnie doszło - opowiadał.

Warto dodać, że Polak nie obroni tytułu na kolejnych igrzyskach. Konkurencja na imprezie czterolecia rozgrywana jest po raz ostatni. Za trzy lata w Paryżu chodziarze rywalizować będą jedynie na 20 kilometrów.

Czytaj również: Chód po złoto Polaka. "Dawid Tomala poczuł krew"

ZOBACZ WIDEO Tokio 2020. Raport z igrzysk. Kamila Lićwinko trafiła z formą. "Szansa na medal"
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×