Tokio 2020. Dramatyczny wypadek kolarki. Fatalnie to wyglądało

Materiały prasowe / Na zdjęciu: upadek  Laurine van Riessen
Materiały prasowe / Na zdjęciu: upadek Laurine van Riessen

Przyjechała na igrzyska olimpijskie do Tokio po medal. Nic z tego jednak nie wyjdzie. Holenderska kolarka Laurine van Riessen uczestniczyła w poważnej kraksie. Skutki są opłakane.

W tym artykule dowiesz się o:

Ćwierćfinałowy wyścig w keirinie na igrzyskach olimpijskich Tokio 2020, które z powodu pandemii koronawirusa odbywają się w 2021 roku, na długo pozostanie w pamięci Laurine van Riessen.

34-latka marzyła o tym, żeby do medalu na zimowych igrzyskach olimpijskich (w 2010 w Vancouver roku wywalczyła brąz w łyżwiarstwie szybkim) dołożyć krążek podczas letniej edycji.

Pierwsza szansa była w sprincie drużynowym, ale tam się nie udało - Holenderki skończyły tuż za podium. W keirinie też nie wyszło, bo z walki wyeliminowała ją kraksa. Wiadomo też, że więcej szans już nie będzie, pomimo że miała wystartować w sprincie.

Wszystko przez skutki wspomnianej kraksy z Brytyjką Katy Marchant. Holenderka nie była w stanie pozbierać się z toru. Została z niego zwieziona na noszach, a potem przetransportowana do szpitala. Skutki? Złamany obojczyk, kości szczęki i obite płuca.

Zdecydowanie lepiej ma się sprawa u Marchant. - Ze mną na szczęście wszystko w porządku. Jestem tylko trochę poobijana. Zamierzam wrócić kolejnego dnia na sprint - cytuje Brytyjkę PAP.

Zobacz także:
Rzut na wagę olimpijskiego medalu. Zobacz wielkie chwile Marii Andrejczyk [WIDEO]
Uparta baba może płakać. Maria Andrejczyk spełniła marzenie!

Komentarze (0)