Ojciec bił ją i głodził, uciekła do domu dziecka. Traumatyczne przeżycia medalistki z Tokio

Lucyna Kornobys to sportsmenka z wielką determinacją, odporna na przeciwności losu, która w dzieciństwie przeżyła prawdziwe piekło. - To była trauma, której nikomu nie życzę - twierdzi.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Lucyna Kornobys Getty Images / Christopher Jue / Na zdjęciu: Lucyna Kornobys
Ze srebra w pchnięciu kulą (F34) na igrzyskach paraolimpijskich w Tokio 2020 mogła się cieszyć Lucyna Kornobys, która w swojej najlepszej próbie uzyskała 8,60 metrów. Wygrała Chinka Lijuan Zou, która ustanowiła nowy rekord świata w tej kategorii. W Japonii Kornobys powtórzyła swój sukces z poprzednich igrzysk paraolimpijskich w Rio de Janeiro (wtedy też wywalczyła srebrny medal).

Medal w Brazylii był dla niej wielkim przeżyciem. W rozmowie z "Gazetą Wrocławską" podkreśliła, że nie pamięta momentu wręczenia srebrnego krążka.

- Ceremonii medalowej w ogólne nie pamiętam. Oglądałam ją kilka razy w internecie, bo w głowie pozostała mi po niej czarna dziura. Pamiętam sam dojazd do platformy, ale wręczania krążka już nie - mówiła.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska mistrzyni i 110 kg ciężaru. Jest moc!

Nieszczęśliwy wypadek


Srebrna medalistka paraolimpijska cierpi na schorzenie kolan. W wieku 15 lat miała bardzo nieszczęśliwy wypadek na nartach. Później - od 2003 roku - zaczęła poruszać się na wózku inwalidzkim. Szczegóły na Twitterze podał Michał Pol, attache prasowy polskiej reprezentacji na igrzyska paraolimpijskie w Tokio.

"Pojechaliśmy na Kappelę za Jelenią Górą. Jeszcze ten jeden zjazd i do busa. Ruszyłam. Jakiś facet, rozłożył ręce i wydarł się: 'Zjeżdżam! Z drogi! Nie umiem jeździć!' I wjechał prosto we mnie..." - opisuje.

- Jako 15-latka uległam wypadkowi na nartach. Było pierwsze skręcone kolano, pierwsza artroskopia, później druga i kolejna. Nie posłuchałam lekarza i grałam w koszykówkę, bo miałam żyłkę do sportu już od najmłodszych lat. Mój stan zdrowia wcale się nie poprawiał i przy czwartej operacji na tyle się pogorszył, że coraz ciężej było mi chodzić o kulach. Pojawił się brak czucia w jednej nodze, potem w drugiej i, niestety, w 2003 roku wsiadłam na wózek, na którym jeżdżę do dziś - przyznała Kornobys w rozmowie z serwisem polskieradio.pl.

- Zbagatelizowałam tamten wypadek. Nawet przez głowę mi nie przeszło, że takie zaniedbanie może doprowadzić do tego, że wyląduję potem na wózku. Mam jeszcze przed oczami szczególny moment… Przed ostatnią operacją w 2002 roku rehabilitant w Kamiennej Górze powiedział do mnie: - Szykuj sobie wózek, bo nie będziesz w stanie chodzić o kulach. Nie chciałam w to uwierzyć i odpowiedziałam: - Będę się czołgać, a na wózek nie wsiądę! Życie szybko zweryfikowało te słowa - mówiła w wywiadzie dla TVP Sport.

Narty - co podkreśla Pol - pozwalały kobiecie zapomnieć, zatracić się w czymś przyjemnym. A wszystko przez "piekło", które Kornobys przeszła w dzieciństwie. Doświadczyła przemocy fizycznej ze strony ojca, który bił ją i głodził. Gdy mama zmarła, razem z bratem i 4 siostrami sami zgłosili się do domu dziecka, byle jak najdalej od niego uciec.

Fatalny wypadek nie podłamał jej. Pokazała prawdziwy sportowy charakter. Działała z wielką pasją i determinacją. Polskie Radio podaje, że Kornobys zaczęła od uprawiania siatkówki na siedząco w Starcie Wrocław, a także pchnięcia kulą, rzutu oszczepem i rzutu dyskiem. Z roku na rok robiła wielkie postępy, co miało odzwierciedlenie w wynikach na międzynarodowej arenie. Polka ma na swoim koncie wiele medali mistrzostw świata i mistrzostw Europy. Zdobywa krążki zarówno w pchnięciu kulą jak i rzucie oszczepem.

W 2019 roku lekkoatletkę wyróżniono nagrodą "Sport bez Barier" w ramach Plebiscytu "Przeglądu Sportowego".

- Nie wiem, czy dziś lub jutro nadal będę funkcjonować. Czas jest nam dany na różne sposoby i jeżeli mamy go dzisiaj, trzeba to wykorzystać na sto procent - mówiła w wywiadzie.

Nie lubi wymówek


"Gazeta Wrocławska" zwraca uwagę na to, że Kornobys w życiu prywatnym i zawodowym działa według maksymy: "walcz do końca, nie poddawaj". Nienawidzi wymówek. Dzięki temu ukończyła technikum gastronomiczne, a w 2005 roku studia na Uniwersytecie Wrocławskim z zakresu administracji.

Później pracowała w zakładzie pracy chronionej oraz jako referent w zespole szkół, a od 2011 roku w urzędzie miasta w Jeleniej Górze. Aby w pełni poświęcić się sportowi, mistrzyni świata zdecydowała się zrezygnować z pracy w magistracie.

Pol na Twitterze informuje, że Kornobys zrobiła niedawno uprawnienia trenera dzieci z niepełnosprawnością i już planuje wyciągać je z domów i zarażać sportem. Od lat zresztą organizuje turnieje, mityngi i zawody integracyjne.

Prowadzi także warsztaty z savoir-vivre wobec osób z niepełnosprawnościami, by traktowano je z godnością. Nie zawsze niestety tak jest, o czym sama często przekonuje się na "własnej skórze".

"Zdarzyło jej się na przystanku, że podeszła dziewczynka zainteresowana wózkiem, a mama ją odciągnęła bo 'jeszcze się zarazisz'" - opisuje attache prasowy polskiej reprezentacji na igrzyska paraolimpijskie w Tokio.

W Japonii - z powodu kontuzji - musiała zrezygnować z rywalizacji w rzucie oszczepem. Już teraz wiemy, że po powrocie musi poddać się operacji i kilkumiesięcznej rehabilitacji.

Czytaj także:
Są nowe informacje z obozu reprezentacji Polski! Chodzi o Grzegorza Krychowiaka
Robert Lewandowski staje w obronie Wojciecha Szczęsnego. Ważne słowa kapitana kadry

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×