Sześcioro reprezentantów Polski w pływaniu złożyło ślubowanie, zostało oficjalnie olimpijczykami, wyleciało nawet do Tokio i przygotowywało do olimpijskich występów. Jak się okazało, niestety na marne, bowiem na igrzyskach nie wystąpią. W sobotę Światowa Federacja Pływacka podjęła decyzję o niedopuszczeniu naszych pływaków do startu. Po południu sztab szkoleniowy spotkał się z zawodnikami i przekazał ostateczne decyzje.
Jak informuje "Przegląd Sportowy" z marzeniami o wywalczeniu medalu w Tokio pożegnali się: Alicja Tchórz, Aleksandra Polańska, Mateusz Chowaniec, Dominika Kossakowska, Jan Hołub oraz Bartosz Piszczorowicz. Wspomniana szóstka w niedzielę ma wyruszyć w podróż powrotną do Polski.
W związku z zaistniałą sytuacją, w sobotnie popołudnie na oficjalnej stronie internetowej Polskiego Związku Pływackiego ukazał się komunikat, którego pełną treść prezentujemy poniżej.
"W związku z zakończeniem procesu zatwierdzania przez FINA, Komitet Organizacyjny MKOl oraz PKOl składu naszej reprezentacji na IO w Tokio informujemy, że ostatecznie nasz zespół liczyć będzie 17 zawodników (9 z normą A do konkurencji indywidualnych i 7 z normą B wyłącznie do sztafet oraz 1 zawodnika z normą B, na zaproszenie FINA, z możliwością startu zarówno indywidulnie, jak i w sztafetach). W zawodach olimpijskich wystartują 4 zespoły sztafetowe. W niedzielę Prezes PZP opublikuje oficjalny komunikat zawierający wszelkie informacje odnoszące się do zaistniałej sytuacji, działań Związku związanych z zatwierdzaniem składu oraz podjętych decyzji".
W najbliższych godzinach ukazać się ma wspólne oświadczenie zawodników. Niewykluczone, że część pływaków zdecyduje się wystąpić na drogę sądową przeciwko związkowi.
Przypomnijmy, że całego skandalu nie byłoby gdyby nie błąd popełniony przez działaczy Polskiego Zwiazku Pływackiego podczas zgłaszenia zawodników. W jego efekcie, sześciu reprezentantów Polski nie będzie mogło wziąć udziału w igrzyskach olimpijskich pomimo faktu, że są już po ślubowaniu i oficjalnie zostali olimpijczykami.
Jak doszło do brzemiennego w skutkach błędu? Jedną z przyczyn jest zawiły system kwalifikacji. Do zawodów indywidualnych awans można było wywalczyć poprzez wypełnienie minimów, które funkcjonowały na dwóch poziomach: minimum A - dające gwarancję startu oraz minimum B - dające możliwość startu w przypadku otrzymania zaproszenia od FINA (Międzynarodowej Federacji Pływania).
Minimum A uzyskało dziewięcioro zawodników. Dzięki zakwalifikowaniu przez Polskę pięciu sztafet, nasza reprezentacja zyskała możliwość zabrania do Tokio kolejnych dziesięciu osób, wyłącznie do startu w sztafecie.
Zamiast dziewięciu zawodników do konkurencji indywidualnych i dziesięciu do sztafet, chciano jednak zabrać do Tokio w sumie 14 dodatkowych zawodników. Postanowiono więc anonsować do startów indywidualnych siódemkę dysponującą minimum B i wspomniane grono uzupełnić kolejnymi siedmioma pływakami "wyłącznie do sztafet".
Polski Związek Pływacki w ostatnich dniach prowadził intensywne rozmowy z Komitetem Organizacyjnym, aby zezwolono na zwiększenie liczby zawodników. Ostatecznie z siódemki z minimum B zaproszenie od FINA otrzymał wyłącznie Kacper Stokowski, który został włączony na listy startów indywidualnych, a pozostałych sześciu zawodników straciło szansę występu na igrzyskach.
Czytaj także:
Skandaliczne warunki w Tokio! "To grozi skręceniem kręgosłupa"
Tokio 2020. "Lenistwo, nieudolność". Ostre słowa po skandalu z polskimi pływakami
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Podolski odwiedził wyjątkową fankę. Kibicuje Górnikowi od... 1948 roku