Jeden ze sportowców, którzy przylecieli do Japonii, uzyskał pozytywny wynik testu na koronawirusa. Wcześniej, przed wylotem, przedstawił wynik negatywny. Najbliższych czternaście dni będzie musiał spędzić w kwarantannie.
To zdarzenie wzbudziło niepokój. Organizatorzy zapewniali bowiem, że wioska olimpijska "musi być najbezpieczniejszym miejscem". Wprowadzono surowe obostrzenia, których nieprzestrzeganie może skutkować odesłaniem do domu.
- Sportowcy, którzy przyjeżdżają do Japonii, są prawdopodobnie bardzo zaniepokojeni. Rozumiem to - mówiła szefowa Komitetu Organizacyjnego Igrzysk Seiko Hashimoto w rozmowie z BBC.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za zmiana! Mistrz olimpijski wygląda jak... Conor McGregor
- Robimy wszystko, aby zapobiec wybuchowi epidemii. Jeśli do tego jednak dojdzie, mamy plan działania - tłumaczyła.
Japońska opinia publiczna jest w dużej mierze przeciwna organizacji igrzysk. Pod petycją o odwołanie wydarzenia podpisało się ponad 450 tys. osób.
- Japończycy mogą mieć pewność bezpiecznych igrzysk. Postaramy się kontynuować z nimi dialog wiedząc, że nie odniesiemy sukcesu w 100 proc. - tłumaczył Thomas Bach, szef MKOl.
Igrzyska olimpijskie w Tokio odbędą się w dniach 23 lipca - 8 sierpnia. Z powodu pandemii koronawirusa zmagania przeprowadzone zostaną bez udziału publiczności.
Czytaj także:
- Tokio 2020. Bruno Rezende chorążym Brazylii. Uwagę zwraca jeden szczegół
- Tomasz Skrzypczyński: Wystawieni na pośmiewisko (komentarz)