Decyzja o zakazie udziału kibiców w wydarzeniach olimpijskich została podjęta na początku miesiąca, po tym, jak w stolicy Japonii wprowadzono stan wyjątkowy z powodu rosnącej liczby przypadków COVID-19. Kibice mogą jednak uczestniczyć w rywalizacji w innych częściach kraju. Ostatni sparing reprezentacji Japonii z Hiszpanią, zakończony remisem 1:1, obejrzało na Kobe Wing Stadium, przy zachowaniu zasad dystansu społecznego, blisko 9 tysięcy kibiców.
- Wiele pieniędzy z podatków przeznacza się na organizację tych igrzysk. Pomimo tego ludzie nie mogą pójść i obejrzeć rywalizacji. Zastanawiam się więc, dla kogo są te igrzyska olimpijskie i po co. To przecież oczywiste, że sportowcy chcą rywalizować przed kibicami - powiedział po zakończeniu spotkania w rozmowie z dziennikiem Asahi Shimbun kapitan piłkarskiej reprezentacja Japonii, Maya Yoshida.
- Nasze rodziny poświęciły się i znosiły wiele niedogodności, wspierały nas, gdy rywalizowaliśmy w Europie. Tu nie chodzi tylko o zawodników, którzy rywalizowali, ale też członków rodzin, każdego z nich. Jeżeli nikt nie może oglądać meczów, to rodzi się pytanie dla kogo i po co ten mecz? Szczerze wierzę i mam nadzieję, że możemy to jeszcze poważnie rozważyć - powiedział doświadczony obrońca występujący na co dzień w Sampdorii Genua.
Pierwszy mecz fazy grupowej reprezentacja Japonii rozegra już w czwartek z RPA. Kolejnymi przeciwnikami gospodarzy igrzysk będą Meksyk i Francja. Dwa najlepsze zespoły awansują do ćwierćfinału.
Czytaj także:
Tokio 2020. Fala krytyki spadła na MKOl. "Bańka" już pękła
Tokio 2020. Konsole do gier i fryzjer. Polscy sportowcy pokazują wioskę olimpijską
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przyjął piłkę na własnej połowie, a potem... Coś nieprawdopodobnego!