Od niedzieli w Szwajcarii trwają mistrzostwa świata na dystansie 10-krotnego Iron Mana. Uczestnicy mają do pokonania łącznie 38 km pływania, 1800 km na rowerze oraz 422 km biegu.
Długo na zdecydowanym prowadzeniu znajdował się Robert Karaś. Reprezentant Polski już w czwartek ruszył na trasę biegu. Po 65 km lekarze zakazali mu jednak kontynuowania rywalizacji w obawie o jego życie (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ).
Cały czas w czołówce znajdował się inny z Polaków - Adrian Kostera. Aktualny rekordzista świata na dystansie o połowę krótszym wyszedł w końcu na prowadzenie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisistka rozczuliła fanów. Pokazała wyjątkowy trening
Około godz. 5:20 ukończył etap rowerowy (niemal całą dobę po Karasiu). Za jego plecami znaleźli się Kenneth Vanthuyne i Richard Jung. Ich strata wynosi zaledwie kilkanaście minut.
"Walka zacznie się dopiero na etapie biegowym, tak jak wcześniej przewidywaliśmy" - przekazał team Kostery za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Adrian Kostera o godz. 5:30 ruszył na trasę biegu, która wynosi 422 km. Do pokonania ma łącznie 350 pętli. Po przebyciu pierwszej z nich udał się na przerwę - to sprawiło, że spadł z pierwszej na trzecią pozycję.
"Po pierwszej pętli sprawdzającej, czy wszystko okej z nogami i czy nie musimy uważać na jakiś uraz, Adrian udał się na drzemkę. Pora zregenerować trochę sił" - pisał team zawodnika.
Odnotujmy, że na 12 miejscu jest obecnie drugi z Polaków Tomasz Lus.
Czytaj także:
- Robert Karaś jest fenomenalny! Pokazano zdjęcie z przerwy
- Sensacyjna decyzja Roberta Karasia!