50 Ironmanów, 50 dni, 50 stanów. Poznaj "Żelaznego Kowboja"

Lekarze mówili mu wprost: możesz umrzeć. Nie posłuchał ich. Był ból, dreszcze, łzy. Usnął podczas jazdy rowerem. Cel jednak zrealizował, a przy okazji zwrócił uwagę na problem otyłości.

Michał Fabian
Michał Fabian

Najpierw trzeba przepłynąć 3,86 km. Tym, którzy chodzą na 25-metrowy basen, podpowiadamy, że to 154 długości z małym okładem. W tej konkurencji jest jednak trudniej, bo pływa się na otwartym akwenie. Następnie część rowerowa i aż 180,2 km do pokonania. Gdy obolałe ręce i nogi "proszą" o odpoczynek, zaczyna się ostatnia część zabawy - maraton. 42,195 km do przebiegnięcia. Tak właśnie przedstawia się Ironman - najbardziej morderczy z triathlonowych dystansów.

Dla wielu uprawiających ten sport osób Ironman jawi się jako nieosiągalne marzenie. Niektórzy uparcie dążą do jego spełnienia, by usłyszeć na mecie magiczne zdanie "You are an Ironman"! To jednak tak morderczy wysiłek, że limit 17 godzin czasami okazuje się niewystarczający. Tak wiele przecież może się wydarzyć na trasie - dolegliwości żołądkowe, kontuzja, wyczerpanie organizmu. Do mety docierają prawdziwi twardziele. Zgodnie z nazwą - ludzie z żelaza.
Dwa wpisy w Księdze Guinessa

James Lawrence to doświadczony triathlonista. Amerykanin znany jest w środowisku sportowym jako "Iron Cowboy", czyli "Żelazny Kowboj". Przydomek wziął się od kolorowego kapelusza, który zakładał podczas zawodów. Dwa razy trafiał do Księgi Rekordów Guinessa. Najpierw zaliczył najwięcej triathlonów na dystansie połowy Ironmana w ciągu jednego roku. Między marcem a listopadem 2010 r. ukończył 22 tego typu imprezy. Był dumny z osiągnięcia, ale uznał, że "połówka" to trochę za mało. Ustanowił więc drugi rekord. Zaliczył 30 Ironmanów w ciągu roku (2012 r.), w 11 różnych krajach.

Pochodzący z Utah "Żelazny Kowboj" szukał kolejnego wyzwania. W tym roku postanowił porwać się na coś, co nawet trudno sobie wyobrazić. Ogłosił, że ukończy 50 zawodów na dystansie Ironmana w ciągu 50 dni w 50 różnych stanach. - Chcę przetestować prawdziwe granice umysłu i ciała - stwierdził.

Impulsem do działania nie była wcale chęć pobicia kolejnego rekordu. Lawrence - na co dzień trener triathlonu i mówca motywacyjny - przeraził się, gdy usłyszał wyniki badań na temat otyłości w USA. - Według tych statystyk nasze pokolenie jest pierwszym, w którym my - rodzice - przeżyjemy własne dzieci. To go uderzyło. Nie chce, żeby żaden rodzic był świadkiem pochowania swojego dziecka - wyjaśnia Aaron Hopkinson, jeden z tych, którzy towarzyszyli "Żelaznemu Kowbojowi" w jego akcji.

Narodowy zabójca nr 1

39-latek ma pięcioro dzieci - cztery dziewczynki i chłopca. - Znaczą dla mnie wszystko - podkreśla. Stara się poświęcać im jak najwięcej czasu, aktywnie go z nimi spędzać, organizować im ciekawe zajęcia, a także dbać o ich zdrowe odżywianie. Jest jednak wiele rodzin, w których nikt nie przywiązuje do tego wagi. Efekt? Rosnąca liczba otyłych Amerykanów, także w najmłodszym przedziale wiekowym.

Lawrence postanowił zwrócić uwagę całej Ameryki na ten problem. On sam używa ostrzejszego słowa. - W tym kraju panuje epidemia. Jesteśmy otyli. Musimy dokonać poważnych zmian w stylu życia - podkreśla. - Otyłość to narodowy zabójca numer jeden - dodaje.

Zobacz film, który umieścił w sieci kilka miesięcy przed swoim wyczynem

Podejmując się wyzwania 50-50-50, "Iron Cowboy" postanowił zebrać jak najwięcej środków dla fundacji Jamie Oliver Food Foundation, która prowadzi edukację na temat zdrowego żywienia - m.in. w szkołach, grupach młodzieżowych czy zakładach pracy. - Jest wielka edukacyjna luka między tym, do jakiego jedzenia mamy dostęp, a tym, jakie jedzenie jest dla nas dobre - uzasadniał.

Usłyszał: to niemożliwe, możesz umrzeć

Cel był wzniosły, ale przed rozpoczęciem akcji nie brakowało osób, które na wieść o niej pukały się w czoło. W tym gronie byli także lekarze, którzy wprost odradzali triathloniście tak ogromny wysiłek. - Usłyszałem kilka razy, że to niemożliwe. Lekarze powiedzieli mi, że mogę umrzeć - wspomina.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×