W tym roku w motocyklowych mistrzostwach świata MotoGP miało dojść do pierwszego od roku 1982 wyścigu o GP Finlandii. Zawodnicy mieli rywalizować na torze KymiRing, który położony jest na południu kraju - w pobliżu miejscowości Kouvola. Problem w tym, że obiekt znajduje się w niedalekiej odległości od granicy z Rosją. W linii prostej jest to niespełna 100 kilometrów.
Tymczasem, po tym jak Rosja zaatakowała Ukrainę, Finlandia i Szwecja zgłosiły chęć dołączenia do NATO i zwiększenia w ten sposób swojego bezpieczeństwa. Decyzja Skandynawów została potępiona przez Kreml i Władimira Putina. Ewentualne rozlokowanie wojsk Sojuszu na terenie Finlandii będzie sporym problem dla Rosji ze względu na wspólną granicę obu państw.
Rosja zapowiedziała niedawno, że w odpowiedzi na akces Finlandii do NATO, rozmieści swoje wojska w pobliżu granicy. Dlatego też, w obliczu niezwykle napiętej sytuacji geopolitycznej, MotoGP postanowiło odwołać tegoroczny wyścig o GP Finlandii.
ZOBACZ WIDEO Wiadomo, kiedy Mamed Chalidow wróci do oktagonu! "Chce się bić"
Wojna w Ukrainie przyczyniła się też do tego, że na KymiRing ciągle trwają prace budowlane. Był to kolejny z czynników przemawiających za przełożeniem imprezy na rok 2023. "Obecne okoliczności doprowadziły do opóźnień i zagroziły trwającym pracom na torze" - napisano w oficjalnym oświadczeniu firmy Dorna, która zarządza MotoGP.
Nieoficjalnie w padoku MotoGP spekuluje się, iż zarządcy motocyklowych mistrzostw świata liczyli, iż GP Finlandii będzie licznie odwiedzane przez kibiców z Rosji, bo KymiRing położony jest też niedaleko Sankt Petersburga. W obecnych realiach, przy nałożonych licznych sankcjach na Rosjan, jest to niemożliwe. Był to kolejny czynnik za przełożeniem wyścigu na sezon 2023.
Czytaj także:
Przedwczesna radość Mercedesa. Rywale studzą optymizm Niemców
Zespół Kubicy może zaskoczyć w GP Monako. Będzie podium?