Dwójka hiszpańskich kierowców starła się na finałowym okrążeniu niedzielnego wyścigu w klasie MotoGP. Incydent związany z atakiem na drugą pozycję w wykonaniu Marca Marqueza zakończył się dla Jorge Lorenzo spadkiem na najniższy stopień podium. Obaj kierowcy byli jednak blisko, aby upaść na tor i w ogóle nie ukończyć rywalizacji.
Po zakończeniu wyścigu Marquez próbował przeprosić bardziej doświadczonego rodaka, ten jednak pogroził palcem odwracając się do niego plecami.
- Powiedziałem "przepraszam" Jorge, ponieważ nie miałem zamiaru atakować tak niebezpiecznie. Najważniejsze jednak, że oboje ukończyliśmy wyścig, więc myślę, że nasza walka spodobała się kibicom - powiedział Marquez.
- Na ostatnim okrążeniu dałem z siebie 110 procent i kiedy zobaczyłem, że Jorge "otworzył trochę drzwi" skorzystałem z tej okazji - dodał lider klasyfikacji generalnej mistrzostw.
Jesteś kibicem sportów motorowych? Mamy dla Ciebie nowy fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Lorenzo po wyścigu odmówił komentarza, twierdząc, że "lepiej nie mówić nic". Z czasem jednak przyszła refleksja, a mistrz świata przyznał się do ewidentnego błędu ze swojej strony.
- Popełniłem tylko dwa błędy. Pierwszy tuż po starcie (Lorenzo wyprzedził Dani Pedrosa - przyp.red.), a następny w ostatnim zakręcie, gdy zostawiłem zbyt dużo miejsca - oznajmił Jorge Lorenzo.