Po wysokim siódmym miejscu w Katarze, Brytyjczyk był pozytywnie nastawiony do kolejnej rundy. Oczekiwania były ciut większe niż podczas inauguracji, także z powodu lepszych kwalifikacji. Niestety, rzeczywistość okazała się dla młodego zawodnika brutalna. Wicemistrz świata Moto2 z sezonu 2013 upadł na ostatnim okrążeniu.
Jak przekonuje zawodnik, problemy z przyczepnością zaczęły się znacznie wcześniej, niż sam upadek. - Czułem się komfortowo przez pierwsze 7-8 okrążeń. Później zacząłem tracić kontrolę nad przednią oponą, przez co gubiłem rytm. Próbowałem jakoś przetrwać, ale po kilkukrotnej utracie przyczepności przodu w końcu poległem. Po wyścigu sprawdziliśmy dokładnie oponę i z prawej strony była zupełnie zniszczona. To dziwne, ponieważ na treningach testowaliśmy to ogumienie i nie mieliśmy żadnych problemów. Musimy to dokładnie sprawdzić - powiedział Redding.
Zawodnik przyznał także, że nie tylko kłopoty z przyczepnością motocykla były przyczyną jego niezbyt płynnej jazdy. - Miałem dobrą prędkość i maszyna spisywała się bez zarzutu. Przez dłuższy czas toczyłem walkę z Hernandezem, który regularnie wyprzedzał mnie na prostych. To zupełnie wybijało mnie z rytmu i powodowało, że nie miałem szans powalczyć o dogonienie grupy zawodników przede mną - wyjaśnił Scott Redding.