Marc Marquez przesadził z ryzykiem. "Jechałem ponad limit motocykla"

Marc Marquez nie ukończył wyścigu o Grand Prix Włoch z powodu upadku. Hiszpan po raz kolejny w tym sezonie nie zdobył punktów do klasyfikacji generalnej mistrzostw świata.

W tym artykule dowiesz się o:

Grand Prix Włoch na torze Mugello nie należało do najlepszych w karierze Marca Marqueza. Hiszpan osiągnął słaby wynik w kwalifikacjach i startował dopiero z trzynastego pola.
[ad=rectangle]
W wyścigu zawodnik Repsol Honda Team szybko przebił się na przód i walczył o czołowe pozycje. Hiszpan wdał się w walkę o drugą pozycję z Andreą Iannone, co w jednym z zakrętów skończyło się popełnieniem błędu i upadkiem. - Pierwsze okrążenia były bardzo dobre, zwłaszcza to pierwsze. Właśnie coś takiego planowałem. W mojej głowie było przekonanie, że muszę podjąć ryzyko. Udało mi się to i kiedy zobaczyłem, że po trzech okrążeniach jestem zaraz za Lorenzo, byłem bardzo szczęśliwy - stwierdził aktualny mistrz świata.

Hiszpański motocyklista nie ukrywa, że przesadził z jazdą na limicie w ostatnim wyścigu. - Zrobiliśmy najtrudniejszą pracę na pierwszych okrążeniach, w drugiej części wyścigu miałem już sporo problemów. Jechałem w każdym zakręcie ponad limit motocykla i w końcu doszło do upadku. Szkoda, ale najważniejsze, że próbowaliśmy walczyć - dodał "MM93".

Obecny sezon nie jest najlepszy dla Marca Marqueza
Obecny sezon nie jest najlepszy dla Marca Marqueza

Marquez nie ukończył kolejnego wyścigu w tym sezonie. Wcześniej sytuacja przydarzyła się w Argentynie, gdzie Hiszpan zanotował upadek po walce z Valentino Rossim. - Strata 33 punktów do lidera była kiepska, teraz mam 49 punktów straty i jest jeszcze gorzej. Będziemy jednak nadal próbować. Chcemy rozwiązać nasz problem z motocyklem, aby móc jeździć tak jak chcemy. Jednak nadal pozostaję tym samym Marcem, więc w kolejnym wyścigu dam z siebie sto procent lub więcej - stwierdził Hiszpan.

Zmartwieniem Repsol Hondy Team jest w tym roku praca motocykla. Silnik przygotowany przez japoński zespół ma zbyt ostrą charakterystykę, przez co zawodnicy nie mogą płynnie pokonywać zakrętów. - We Włoszech miałem takie same problemy jak zawsze. Ogromne ślizganie się przedniego koła na wejściu w zakręty, brak wsparcia ze strony tylnej opony. Podczas jazdy na dystansie dwudziestu okrążeń dzieje się to tak wiele razy, że w końcu popełniasz błąd i tracisz panowanie nad maszyną. Jak widać w telewizji, każde moje wejście w zakręt to ogromne ślizganie się motocykla. Nie mogę go zatrzymać, mocniej wciskam przedni hamulec, a kiedy go zwalniam, to uślizg trwa dalej. Pracujemy bardzo ciężko, aby to poprawić. W zeszłym roku byłem w stanie kontrolować te uślizgi, czułem jednak tylną oponę. Teraz tego nie ma - podsumował 22-latek.

Komentarze (0)