Wyścig o Grand Prix Austrii powrócił do kalendarza mistrzostw świata po niemal dwudziestu latach przerwy. Valentino Rossi jest obecnie jedynym zawodnikiem w stawce MotoGP, który miał okazję startować w Spielbergu w 1997 roku.
W niedzielę "Doctor" nie odniósł jednak kolejnego zwycięstwa na austriackim torze. Wprawdzie na początku wyścigu Rossi znalazł się na prowadzeniu, ale nie był w stanie utrzymać wysokiego tempa. Włoch dojechał do mety na czwartej pozycji. Szybsi okazali się Andrea Iannone, Andrea Dovizioso oraz Jorge Lorenzo.
- To był dobry wyścig, bo strata do naszych głównych rywali nie była duża. Szkoda tylko, że nie mogłem walczyć o podium z Lorenzo. Chciałem zakończyć wyścig w czołowej trójce, ale nie udało się. Pomimo tego, to był udany weekend dla naszego zespołu. Byliśmy bardzo konkurencyjni na torze, który nie jest stworzony pod motocykle Yamahy i zdobyliśmy dużo punktów - powiedział 37-latek.
Motocykliści nie mają czasu na odpoczynek, gdyż już w kolejny weekend MotoGP przeniesie się do czeskiego Brna. - Postaramy się być mocniejsi na torze w Brnie. Dla mnie tor w Czechach jest świetny. To właśnie tam odniosłem pierwszą wygraną w karierze. Jednak w ostatnich latach nie byłem tam konkurencyjny i jestem ciekaw czy po tych wszystkich zmianach w MotoGP w tym roku będzie inaczej - dodał "Doctor".
Wraz z wyścigiem w Austrii dobiegł końca okres oczekiwania Ducati na zwycięstwo w MotoGP. Po raz ostatni Włosi triumfowali w sezonie 2010. Rossi spodziewa się, że w końcówce sezonu team z Bolonii będzie niezwykle groźny. - Ducati również będzie bardzo mocne w Brnie, ponieważ dysponują bardzo szybkimi motocyklami, a na tym torze jest wiele prostych. Musimy mieć na nich oko - podsumował.
ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": historia pomnika Jezusa Odkupiciela (źródło TVP)
{"id":"","title":""}