Valentino Rossi nie myśli o końcu kariery. "Ściganie się jest jak narkotyk"

Valentino Rossi przegrał w zeszłym roku walkę o tytuł mistrzowski z Jorge Lorenzo. Z kolei w tym sezonie Włoch ma sporą stratę do Marca Marqueza. "Doctor" nie myśli jednak o końcu kariery i chce zdobyć jeszcze jedno mistrzostwo.

Obecnie Valentino Rossi ma 37 lat i jest najstarszym zawodnikiem w stawce MotoGP. Włoski motocyklista pozostanie w królewskiej klasie co najmniej do końca sezonu 2018, bo w tym roku przedłużył umowę z Movistar Yamaha MotoGP.

"Doctor" ma na swoim koncie dziewięć tytułów mistrza świata i ponad sto wygranych wyścigów. 37-latek ciągle jednak odnajduję motywację do kolejnych startów. - Bycie profesjonalnym zawodnikiem w mistrzostwach świata zawsze było moim marzeniem. Od kiedy tylko pamiętam, chciałem to robić. Mój ojciec się ścigał i chciałem podążać tą ścieżką. To jest jak życie marzeniem. Taka pasja powoduje presję, ale też jest jak narkotyk. Kiedy wyjeżdżam na tor, to mam takie same odczucia jak dwadzieścia lat temu. Przez ten okres nie zmieniłem zbyt wiele - powiedział Rossi w rozmowie z serwisem motogp.com.

W zeszłym roku Rossi minimalnie przegrał walkę o tytuł z Jorge Lorenzo. Włoch przez cały sezon prowadził w mistrzostwach, ale w ostatnim wyścigu w Walencji musiał startować z końca stawki. To była kara za spowodowanie wypadku Marca Marqueza w Malezji. W takich okolicznościach Lorenzo sięgnął po wygraną w Walencji, co dało mu też tytuł. - Mam ogromną motywację, bo chcę wygrywać kolejne wyścigi i zdobyć kolejny tytuł. W zeszłym roku byłem blisko, ale się nie udało. Czułem się wtedy bardzo źle. To nie było sprawiedliwe. Pierwsze tygodnie po wyścigu w Walencji był trudne. Jednak przyszedł grudzień, wyścig rajdowy na Monzie i powiedziałem sobie "zapomnij o tym". Jasne, nigdy o tym nie zapomnę, ale muszę spróbować - dodał "Doctor".

W tym sezonie "Doctor" również był jednym z faworytów do tytułu, ale nie ustrzegł się błędu. Rossi z powodu upadków nie ukończył wyścigów w Austin i Assen, podczas gdy w zeszłym roku punktował w każdych zawodach. - Wysiłek i energia, jakie włożyłem w walkę o tytuł w zeszłym roku były ponad moje siły. Jechaliśmy na żyletki do ostatniego wyścigu. Po czymś takim, jeśli zdobywasz mistrzostwo świata, to odzyskujesz trochę tej straconej energii. Jeśli przegrywasz, nic nie zyskujesz. W tym roku płacę jeszcze za przegrany zeszły sezon - stwierdził.

Obecnie Rossi ma na swoim koncie 144 punkty. Prowadzący w mistrzostwach Marquez zdobył ich 197. Do końca sezonu pozostało siedem wyścigów. - Miałem potencjał, by walczyć o tytuł, ale trochę pecha i moich błędów sprawiło, że jesteśmy daleko od tego celu. Jeśli na Mugello nie zepsułby mi się silnik, jeśli w Assen nie naciskałbym zbyt mocno w deszczu, jeśli na Sachsenringu nie padałby deszcz... Jeśli, jeśli, jeśli. Mamy potencjał, ale straciliśmy sporo punktów, więc celem na kolejne wyścigi jest po prostu jazda na wysokim poziomie. Przy takiej stracie nie mogę myśleć o przyszłości. Muszę dać z siebie wszystko, bo w tym sporcie póki coś nie jest skończone, to wszystko jest możliwe - podsumował Rossi.

Spisał Łukasz Kuczera

ZOBACZ WIDEO: Anna Lewandowska: Chcę popularyzować ideę Olimpiad Specjalnych (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)