Od kilkunastu lat w Moto2 stosowane są silniki z drogowej wersji motocykla Honda CBR 600RR. Ma to gwarantować niskie koszty. Każdy z zespołów na starcie sezonu dostaje szereg jednostek napędowych, które są zaplombowane i nie można w nie ingerować. Jeśli zawodnik albo team podejrzewają, że coś jest nie tak z silnikiem, mogą wpłacić kaucję i doprowadzić do jego przeglądu. Jeśli nie wykaże on usterek, kaucja przepada.
Kontrakt Hondy na dostawę silników dla klasy Moto2 wygasa wraz z końcem 2018 roku. Japończycy nie są zainteresowani jego przedłużeniem, gdyż w Europie nie będą już oferować motocykla CBR 600RR. Jest to związane z nowymi wymogami Unii Europejskiej dotyczącymi spalin.
Według ostatnich spekulacji, jedyną firmą, która jest zainteresowana kontraktem w Moto2 jest Triumph. Brytyjska firma lada moment ma wypuścić nowy motocykl o pojemności 600ccm i chce wykorzystać marketingowo swoją obecność w motocyklowych mistrzostwach świata. Tyle, że silniki Brytyjczyków są trzycylindrowe, a to wymaga głębszych zmian w Moto2.
ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze
W efekcie Dorna, organizator mistrzostw świata, jakiś czas temu rozpisała przetarg na dostawę nowego oprogramowania dla motocykli Moto2. Do konkursu przystąpiła jedynie firma Magneti Marelli, która dostarcza już elektronikę dla motocykli MotoGP. Oprogramowanie dostarczone przez Włochów od sezonu 2019 ma być bardziej skomplikowane. Ustalenia w tej sprawie jeszcze trwają, ale niewykluczone jest, że w Moto2 w końcu pojawi się kontrola trakcji oraz system antywheelie.
Zmiany w Moto2 mogą wywołać rewolucję. Do tej pory starty w tej kategorii należały do najtańszych. Drogowe silniki z Hondy CBR 600RR oraz niezbyt skomplikowana elektronika sprawiały, że wystawienie zespołu w pośredniej klasie było tańsze niż w Moto3, gdzie ekipy mogą dowolnie rozwijać oprogramowania swoich maszyn.
Dotychczasowe regulacje w Moto2 gwarantowały również niezwykłą konkurencyjność tej kategorii. Zespoły mogły jedynie ingerować w ramy i zawieszenia, przez co trudno było o dominację jednej ekipy kosztem innych. Brak kontroli trakcji zapewniał też zawodnikom jazdę w charakterystycznym uślizgu, czego nie obserwujemy w MotoGP i Moto3. W roku 2019 sytuacja ulegnie zmianie.