Zimą Maverick Vinales zmienił pracodawcę w MotoGP. Po dwóch sezonach spędzonych w Suzuki, hiszpański motocyklista przeniósł się do ekipy Movistar Yamaha MotoGP. W nowym zespole Vinales wyrósł na jednego z głównych kandydatów do tytułu mistrzowskiego. Świadczą o tym świetne wyniki testów zimowych, w których 22-latek był najszybszy.
W niedzielę Vinales potwierdził dobrą formę i wygrał Grand Prix Kataru. Niewiele jednak brakowało, a wyścig zostałby odwołany z powodu deszczu. - Czuję się niesamowicie, ale to widać po wynikach. W ciągu całego weekendu wykonaliśmy wspaniałą pracę, już w testach znaleźliśmy dobrą bazę z ustawieniami i poprawiliśmy to podczas pierwszego treningu. Wyścig był jednak trudny. Zaczął padać deszcz i było sporo zamieszania. Nie wiedzieliśmy co robić - powiedział Vinales.
Hiszpan ruszał do wyścigu z pole position, ale już na pierwszych metrach spadł o kilka pozycji. - Pierwsze okrążenia były trudne, bo tor był śliski. Chciałem zachować spokój i jechać bez szaleństw. Wiedziałem, że mam dobre tempo, więc planowałem nacisnąć w końcówce wyścigu. Zawodnicy z czołówki notowali sporo upadków, więc czekałem na właściwy moment, by zaatakować - dodał.
22-latek podkreślił, że wygrana w Katarze jest dla niego ważniejsza niż zeszłoroczny triumf w Grand Prix Wielkiej Brytanii w barwach Suzuki. - Uczucia, jakie miałem wewnątrz siebie, gdy mijałem linię mety jako pierwszy, są nie do opisania. To pierwsze zwycięstwo z Yamahą jest ważniejsze niż zeszłoroczna, debiutancka wygrana w MotoGP, bo ciążyła na mnie spora presja. Przecież byłem na szczycie tabeli we wszystkich testach i tylko słyszałem "musisz to zrobić", ale się udało - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO Falubaz musi spełnić jeden warunek. Wszystko w rękach Hampela
Ozdobą niedzielnego wyścigu na torze Losail była walka Vinalesa z Andreą Dovizioso. Na ostatnich okrążeniach Hiszpan i Włoch kilkukrotnie zmieniali się na prowadzeniu. - Elektronika była dobrze ustawiona. Przyczepność opon była niezła na ostatnich okrążeniach. Trzeci sektor był kluczowy, bo Andrea Dovizioso używał opony z miękkiej mieszanki. Dzięki temu mógł łatwiej przyspieszać, bo nie niszczył tak opony. Trudno go było pokonać, ale w trzecim sektorze to ja byłem mocny przez cały weekend - ocenił 22-letni motocyklista.
Równocześnie Vinales ma nadzieję, że w kolejnym wyścigu nie zepsuje tak momentu startowego jak w Katarze. - Liczę na świetny start w Argentynie. W Katarze dobrze ruszyłem, ale wyjechałem poza najlepszą linię toru. Dojechał do mnie Zarco i musiałem podnieść motocykl, a Marquez i Dovizioso to wykorzystali. Początek wyścigu to był chaos, ale musiałem pozostać skupiony na swoim celu - podsumował.