Grand Prix Argentyny powróciło do kalendarza MotoGP po długiej przerwie w 2014 roku. Od tego momentu wyścigi na torze Termas de Rio Hondo wygrywali Valentino Rossi oraz dwukrotnie Marc Marquez. Jeśli chodzi o triumfy w kwalifikacjach, Marquez jest bezkonkurencyjny. Hiszpan za każdym razem startował w Argentynie z pole position.
W sobotę Marquez w pełni wykorzystał panujące warunki. Aktualny mistrz świata jako jedyny był w stanie jechać rewelacyjnym tempem na mokrym asfalcie. Jego przewaga nad drugim Karelem Abrahamem wyniosła aż 0.763 s. - Już w czwartym treningu, który odbywał się w deszczowych warunkach, byłem naprawdę szybki. Jechało mi się komfortowo. Może asfalt był nieco śliski, ale odczucia były dobre. W kwalifikacjach warunki były już inne i nie pasowały pod mój styl jazdy, bo w niektórych miejscach tor już przesychał i pojawiały się suche plamy - powiedział Marquez.
Pod koniec kwalifikacji tor Termas de Rio Hondo zaczął przesychać, ale Marquez nie zaryzykował i nie założył slicków w swoim motocyklu. - Chcieliśmy pojechać świetne okrążenie i to nam się udało na oponach deszczowych. Dzięki temu zdobyliśmy pole position. Myślałem nawet o założeniu slicków, ale porozmawiałem z szefem moich mechaników i nie zdecydowaliśmy się na to - dodał 24-latek.
Zawodnik Repsol Honda Team ma jednak świadomość, że niedzielny wyścig będzie inną historią. - Wykonaliśmy dobrą robotę jako zespół i cieszę się, że zaczynamy wyścig z pierwszego rzędu. Prognozy zapowiadają suche warunki, więc niedzielna rywalizacja będzie zgoła inna od kwalifikacji. Postaramy się jednak powalczyć o podium - podsumował.
ZOBACZ WIDEO: 17-letnia Polka światową twarzą indoor skydiving. "Teraz będę mogła wypromować ten sport"