Dyspozycja Valentino Rossiego na torze Le Mans była sporą zagadką. Doświadczony Włoch w tym roku notował kiepskie wyniki w treningach i kwalifikacjach. Ponadto ostatni wyścig MotoGP w Jerez 38-latek ukończył na dziesiątej pozycji. "Doctor" winę zrzucał na kiepsko spisujący się motocykl. Przebieg piątkowych treningów przed Grand Prix Francji nie dał miarodajnych rezultatów, gdyż życie motocyklistom uprzykrzały obfite opady deszczu.
Kwalifikacje do wyścigu o Grand Prix Francji pokazały jednak, że poprawki wprowadzone do maszyny przez ekipę Movistar Yamaha MotoGP przyniosły efekt. Pierwszy rząd na starcie w niedzielę utworzą zawodnicy reprezentujący Yamahę - Maverick Vinales, Valentino Rossi oraz Johann Zarco.
- Cieszę się z tego wyniku, bo tak naprawdę mieliśmy tylko jeden trening w suchych warunkach. W takiej sytuacji nigdy nie wiesz, co się przydarzy. Zmieniliśmy nieco ustawienia przed kwalifikacjami. Do tego nowy asfalt sprawił, że nasz motocykl spisywał się świetnie - powiedział Rossi.
"Doctor" przegrał walkę o pole position z Vinalesesm o 0.106 s. Rossi mógł osiągnąć lepszy rezultat, ale na swoim najszybszym okrążeniu został zblokowany przez Jacka Millera. - To były dobre kwalifikacje. Myślę, że na pierwszym okrążeniu mogłem być jeszcze szybszy, ale dojechałem do Jacka Millera i zaczął mnie blokować. Myślałem, że zrobiłem sobie wystarczającą przerwę, ale jechał wolniej niż oczekiwałem. Szkoda, bo przegrałem pole position. Drugie miejsce nie jest jednak takie złe, jak się popatrzy na wyścig - dodał 38-latek.
ZOBACZ WIDEO AS Monaco mistrzem Francji. Zobacz skrót meczu z AS Saint-Etienne [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]