Niespodziewany kandydat do tytułu w MotoGP. "Nie wywieram na sobie presji"

Materiały prasowe / Michelin / Andrea Dovizioso
Materiały prasowe / Michelin / Andrea Dovizioso

Andrea Dovizioso wygrał drugi wyścig MotoGP z rzędu. Włoch traci już tylko siedem punktów do prowadzącego w mistrzostwach Mavericka Vinalesa. Rywale zaczęli uważać "Doviego" za jednego z kandydatów do tytułu.

W tym artykule dowiesz się o:

Jeszcze kilka tygodni temu Andrea Dovizioso apelował do Ducati, aby skupiło się na sezonie 2018. Włoch był przekonany, że tegoroczny motocykl nie jest w stanie zagwarantować zwycięstw w MotoGP ekipie z Bolonii. Teraz o tych słowach należy zapomnieć.

Niewiele brakowało, a Dovizioso nie byłoby w tym roku we włoskiej ekipie. Liderem Ducati został sprowadzony z Yamahy Jorge Lorenzo. Włosi poszukiwali zawodnika, który pogodzi się z drugoplanową rolą w zespole. Andrea Iannone z trudnym charakterem nie nadawał się do takiej funkcji. Postanowiono zatem na "Doviego".

Jego triumf sprzed tygodni na Mugello był niespodziewany. Licznie zgromadzeni Włosi liczyli na wygraną swojego rodaka, ale miał to być Valentino Rossi. Na Dovizioso nikt nie stawiał. Tym bardziej, że jeszcze o poranku zmagał się z zatruciem pokarmowym. Nie wystąpił nawet w porannej rozgrzewce. - Lekarze postawili mnie na nogi - mówił po zwycięstwie w Grand Prix Włoch.

W Grand Prix Katalonii też miał walczyć o dalsze lokaty. Hiszpanie typowali do zwycięstwa Daniego Pedrosę, o sukcesie przed własnymi kibicami marzył Marc Marquez. Pogodził ich Dovizioso. Dla 31-latka była to dopiero czwarta wygrana w karierze. Po raz pierwszy od czasów Caseya Stonera ekipa z Bolonii wygrała dwa wyścigi z rzędu.

ZOBACZ WIDEO Robert Kubica ponownie za kierownicą F1. Kulisy wielkiego powrotu Polaka

- Nie spodziewałem się tego. Czułem się naprawdę kiepsko na torze w Barcelonie. Asfalt był w fatalnym stanie, a to powodowało zużycie opon. Nawet nie skupialiśmy się na prędkości. Nie byliśmy najszybsi, ale potrafiliśmy zadbać o opony. Tutaj nikt nie miał przyczepności. Opony były kluczowe - mówił Dovizioso po wyścigu.

Obecnie Włoch traci tylko siedem punktów do prowadzącego w mistrzostwach Mavericka Vinalesa. - To kandydat na mistrza. Widzieliśmy to na Mugello, widzieliśmy jak jechał w Barcelonie. Zobaczymy jak Ducati poradzi sobie w kolejnych wyścigach. Assen i Sachsenring to tory o innej charakterystyce. Potem mamy Austrię i Czechy, tam Ducati znowu może być szybkie - stwierdził Marc Marquez, aktualny mistrz świata.

Pod wrażeniem jazdy Dovizioso jest też Pedrosa. Hiszpan był jego partnerem w Repsol Honda Team przed kilkoma laty. - Andrea ma doświadczenie. Dzięki temu jest w stanie dobrze jechać w każdych warunkach i wykorzystywać atuty swojego motocykla. Zawsze słynął z tego, że jeździł na równym poziomie. Teraz wygrał drugi wyścig z rzędu, więc trzeba go wymieniać jako kandydata do tytułu - stwierdził.

Sam Dovizioso nie myśli jednak o nagłym i niespodziewanym wzroście formy. - Każdy wyścig to inna historia. Nie wiemy, co wydarzy się w przyszłości. Pokazał to zeszły rok, pokazuje to obecny. Nie wybieram na sobie presji. Nawet nie myślę o mistrzostwie - podsumował.

Kibicom pozostaje czekać na dalszy rozwój wydarzeń i zachowanie Ducati w kolejnych wyścigach. Włosi chcieli wrócić na szczyt w MotoGP za sprawą Jorge Lorenzo. Hiszpan wybrał ekipę z Bolonii, bo miał dość życia w cieniu Valentino Rossiego w Yamasze. Chichot losu może sprawić, że w Ducati znowu będzie musiał pogodzić się z tym, że Włoch jest od niego lepszy. Tyle, że tym razem będzie to Dovizioso.

Źródło artykułu: