Kontrowersje po śmierci Daniela Hegarty'ego. Czy tragedii można było uniknąć?

W Grand Prix Makau doszło do tragicznego wypadku Daniela Hegarty'ego. Część motocyklistów sugeruje, że poziom bezpieczeństwa na ulicznym torze nie jest wystarczający i należy wyciągnąć wnioski z tej tragedii.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Do fatalnego wypadku Daniela Hegarty'ego doszło na szóstym okrążeniu wyścigu o Grand Prix Makau. Zawody odbywają się na ulicznym torze i są uważane za niezwykle niebezpieczne ze względu na wąski tor jazdy. Brytyjczyk popełnił błąd w jednym z zakrętów i uderzył w barierki. Siła uderzenia była tak duża, że z jego głowy spadł kask.

Wstrząśnięty śmiercią kolegi z toru jest Martin Jessopp, który również brał udział w sobotnim wyścigu. - Danielu, nigdy nie zapomnę naszej konwersacji, jaką ucięliśmy sobie w trakcie podróży z hotelu na wyścig. Moje myśli są teraz z twoją rodziną. Spoczywaj w pokoju - napisał na Twitterze brytyjski motocyklista.

Jessopp, który ma na swoim koncie występy w British Superbike oraz wielu wyścigach ulicznych, krytykuje organizatorów Grand Prix Makau. Brytyjczyk jest zdania, że podczas organizacji zawodów należy wprowadzić zmiany. Inaczej kolejna edycja wyścigu nie ma sensu. - Potrzebujemy naprawdę dużych zmian po tej tragedii, aby kontynuować Grand Prix Makau. Należy natychmiast przerwać jazdę po wypadku, w sytuacji gdy jest wywieszona czerwona flaga. Nie do zaakceptowania są takie wydarzenia, że wyścig jest przerwany, a niektórzy nadal się ścigają - dodał Jessopp.

Brytyjczyk ma też zastrzeżenia do organizatorów, że uznali oni zwycięzcą tegorocznej edycji Grand Prix Makau Glenna Irwina, choć większość stawki pokonała ledwie pięć z dwunastu zaplanowanych okrążeń. - To żart, że uznano wyniki wyścigu, biorąc pod uwagę klasyfikację z piątego okrążenia. Do przejechania było przecież dwanaście "kółek". Wszystko przez to, że w harmonogramie dnia tak naprawdę nie było miejsca, by wznowić i rozegrać wyścig ponownie. W przypadku takiej tragedii lepiej było uznać, że wyścig w tym roku się nie odbył - podsumował Jessopp.

Smutku w związku ze śmiercią Hegarty'ego nie ukrywa też inny z brytyjskich motocyklistów, Daniel Cooper. - O poranku chodziłem po torze razem z Danielem i Martinem. Rozmawialiśmy, snuliśmy plany na sezon 2018, byliśmy tak pozytywnie nastawieni co do niektórych pomysłów. Teraz nic już nie będzie takie samo. Spoczywaj w pokoju, przyjacielu. To była przyjemność dzielić z tobą tor - skomentował Cooper.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×