Konflikt Valentino Rossiego z Marcem Marquezem zapoczątkował się pod koniec 2015 roku, gdy obaj motocykliści starli się na torze Sepang w Malezji. Doszło między nimi do agresywnej walki, aż ostatecznie Włoch wywrócił Hiszpana. Zdaniem sędziów, zrobił to celowo, więc została na niego nałożona kara. W kolejnym wyścigu w Walencji startował z końca stawki, co przekreśliło jego szanse na zdobycie tytułu mistrzowskiego w MotoGP.
Rossi i Marquez pogodzili się w czerwcu 2016 roku po śmiertelnym wypadku Luisa Saloma. Wtedy uścisnęli sobie dłoń przed wejściem na podium Grand Prix Katalonii. - To był dobry moment, by to zrobić - komentował wtedy włoski motocyklista.
Spokój nie potrwał jednak zbyt długo, bo na początku tego roku Marquez wywrócił Rossiego podczas Grand Prix Argentyny. Tym razem to "Doctor" oskarżał swojego rywala o celowy atak i niezwykle niebezpieczną jazdę. Marquez zaraz po zakończeniu wyścigu chciał przeprosić swojego rywala i poszedł w kierunku garażu Rossiego, ale nie został do niego wpuszczony.
- Chciałbym zawrzeć z nim pokój, bo nie mam żadnego problemu z Valentino. Kiedy byliśmy w Argentynie, to nasze relacje były spokojniejsze. Niestety, popełniłem błąd na torze, ale chciałem go za to przeprosić - mówił Rossi w rozmowie z włoską "TV8" przed rozpoczęciem Grand Prix San Marino.
ZOBACZ WIDEO Debiutanci rzuceni na głęboką wodę. Pietrzak i Piątek w pierwszym składzie na Włochy?
Do słów Marqueza odniesiono się na późniejszej konferencji prasowej. - Tak, słyszałem je. To brzmi trochę dziwnie, bo między nami nie ma żadnego problemu. Nie wiem czemu mielibyśmy zawrzeć pokój. Jak dla mnie, wszystko jest w porządku - skomentował Rossi.
Na wypowiedź Włocha zareagował Marquez, który zaproponował, by w tej sytuacji podać sobie dłoń. - Miło mi to słyszeć i nie mam problemu, by uścisnąć sobie rękę z Valentino - stwierdził aktualny mistrz świata, jednak Rossi odmówił podania mu dłoni. - Widzicie jak jest. Co mogę powiedzieć? To już drugi raz. Nie ma jednak problemu, każdy będzie się ścigać tak samo - dodał Marquez.
- Nie musimy sobie podawać dłoni, skoro wszystko jest w porządku. Nie mamy żadnego problemu - podsumował Rossi.