W tym artykule dowiesz się o:
Do feralnego wypadku z udziałem Luisa Saloma doszło w zakręcie numer dwanaście. Gdy ze szpitala napłynęły informacje o śmierci 24-latka, kontynuowanie Grand Prix Katalonii stanęło pod znakiem zapytania. Początkowo zawodnicy w obliczu tragicznej śmierci kolegi z toru, nie chcieli kontynuować weekendu wyścigowego.
Sytuacja zmieniła się po rozmowie z członkami rodziny Luisa Saloma. Matka zmarłego Hiszpana stwierdziła, iż wolą jej syna byłoby, aby zawody były kontynuowane. W efekcie w piątek doszło do spotkania Komisji Bezpieczeństwa, w trakcie którego ustalono, iż zmieniony zostanie układ toru. W dwunastym zakręcie wprowadzono szykanę znaną z Formuły 1, co zmusiło zawodników do zmniejszenia prędkości i zwiększyło bezpieczeństwo w feralnym fragmencie toru.
- Jeśli coś poszło źle w zakręcie numer dwanaście, a nie wiemy czym to było spowodowane, to może się znowu wydarzyć - tłumaczył Carmelo Ezpeleta, szef firmy Dorna, która zarządza MotoGP.
Pierwsze przejawy hołdu dla Luisa Saloma pojawiły się już podczas sobotnich treningów i kwalifikacji. Na motocyklach wielu zawodników pojawiły się czarne wstążki i naklejki z numerem "39", z którym przez wiele lat startował Hiszpan.
- Dzięki Tobie nauczyłem się wielu rzeczy na motocyklu. Gdziekolwiek jesteś, spoczywaj w pokoju - przekazał w sobotę Alex Rins, który najpierw rywalizował z Salomem o tytuł mistrzowski w Moto3, a następnie tworzył z nim wspólny team w Moto2. Obaj zdobywali punkty dla zespołu Paginas Amarillas HP 40 w sezonie 2015.
Rins, podobnie jak Salom, jest osobą bardzo religijną. Gdy w piątek na torze Catalunya rozpoczęła się akcja ratownicza i lekarze reanimowali 24-latka, Rins wyszedł przed boksy, ukląkł i zaczął się modlić.
W niedzielnym wyścigu Moto2 Rins zajął drugie miejsce. Wynik ten zadedykował zmarłemu koledze z toru. Zaraz po przejechaniu linii mety, Hiszpan wziął do ręki flagę z numerem "39" i napisem "El Mexicano" - taki przydomek wśród znajomych nosił Salom.
W dniu wyścigu po godz. 10 na prostej startowej pojawili się wszyscy zawodnicy MotoGP, Moto2 i Moto3, aby minutą ciszy oddać hołd Salomowi. W tej uroczystości udział brali również rodzice 24-latka oraz członkowie zespołu SAG Racing Team, w którym od tego roku startował "El Mexicano".
Motocykliści osobiście złożyli kondolencje rodzinie zmarłego Hiszpana. Na prostej startowej ustawiono motocykl Saloma. Na tablicy, na której zwykle zespół wyświetlał Hiszpanowi komunikaty dotyczące czasów okrążeń czy też postępów w wyścigu, tym razem znalazł się napis "Always in our hearts".
Wzruszających scen nie zabrakło w wyścigu Moto3, który rozpoczął się po zakończeniu uroczystości upamiętniającej Luisa Saloma. Hiszpan jest obecnie rekordzistą tej kategorii, jeśli chodzi o liczbę zwycięstw. Wygrywał wyścigi tej serii dziewięciokrotnie.
Salom nigdy nie został jednak mistrzem świata Moto3. W roku 2012 przegrał walkę o tytuł mistrzowski z Sandro Cortese, a w kolejnym sezonie musiał uznać wyższość Mavericka Vinalesa. Jego jazda została jednak doceniona przez teamy z Moto2, bo już w roku 2014 razem z Vinalesem startował w tej kategorii w zespole Paginas Amarillas HP 40.
W Moto3 nadal obecni są jednak zawodnicy, którzy mieli okazję rywalizować o punkty z Salomem w tej kategorii. Na ich motocyklach i kaskach podczas niedzielnego wyścigu nie mogło zabraknąć elementów oddających hołd 24-latkowi.
- Dzięki Luis za wszystko! Odpoczywaj, gdziekolwiek jesteś. Będę za tobą tęsknić - przekazał Jorge Martin (na zdjęciu), który dotarł do Moto3 dzięki dobrym występom w Red Bull Rookies Cup. W tej samej serii sukcesy odnosił Salom.
Radość z celebrowania zwycięstw w niedzielnych wyścigach była inna niż zwykle. Po przejechaniu mety część zawodników zatrzymywała się w feralnym zakręcie numer dwanaście, aby oddać hołd tragicznie zmarłemu koledze. Ponadto motocykliści wchodzący na podium ubierali koszulki z napisem "Always in our hearts".
Johann Zarco, słynący z wykonywania backflipa przed kibicami po wygranych wyścigach, tym razem zatrzymał się w zakręcie numer dwanaście i opuścił głowę. Francuz przeżywał również trudne chwile dzień wcześniej, gdy po zdobyciu pole position na konferencji prasowej odpowiadał na pytania dziennikarzy ze łzami w oczach.
Zarco poprosił, aby razem z nim na pierwszy stopień podium weszli Alex Rins oraz Takaaki Nakagami. Razem odsłuchali oni hymnu Francji, a podczas odbierania pucharów wskazywali palcem w niebo, dedykując ten wyścig Salomowi. - Nieważne kto z nas wygrał, każdy z nas zadedykowałby tę wygraną Luisowi. Na podium wszyscy byliśmy razem. W tej sytuacji był tylko jeden zwycięzca. To był najlepszy sposób, aby oddać cześć Luisowi - powiedział Zarco.
Po zakończeniu każdego z wyścigów, osoby funkcyjne na prostej startowej wystawiały czarną tablicę numerem "39" należącym do Luisa Saloma. Pol Espargaro po przekroczeniu mety przejął tablicę i pokonał z nią całe okrążenie toru Catalunya, co chwilę bijąc się ręką w serce.
Następnie młodszy z braci Espargaro dojechał do zakrętu numer dwanaście i położył tablicę w miejscu, w którym zginął Salom. Motocyklista z numerem "44" ukląkł i dotknął głową ziemi w tym feralnym fragmencie toru.
- To był trudny weekend, ale moim głównym celem było ukończenie wyścigu, aby móc oddać hołd Luisowi. Dlatego dałem z siebie 200 procent i udało się. Uważam, że kontynuowanie tego weekendu było dobrą decyzją. Pokazaliśmy, że jesteśmy wielką rodziną, choć może nie wszyscy tak dobrze znali Luisa. Okazaliśmy mu jednak należny szacunek. Luis na zawsze pozostanie w naszych myślach. Najlepszym sposobem, żeby honorować jego pamięć jest okazywanie tego, że jako MotoGP jesteśmy kochającą się rodziną - powiedział Espargaro.
Na uhonorowanie pamięci Luisa Saloma po wyścigu MotoGP zdecydował się również Marc Marquez. Hiszpan już w sobotę, gdy wygrywał kwalifikacje na torze Catalunya, mówił, że pole position dedykuje Salomowi oraz zmarłej przed dwoma tygodniami babci.
Po przekroczeniu linii mety Marquez zamienił cyfry na przodzie swojego motocykla. Zawodnik Repsol Honda Team, na co dzień startujący z numerem "93", zamienił je w należący do Saloma numer "39".
- To był trudny weekend dla wszystkich zawodników, biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się w piątek. Jednak myślę, że uczciliśmy pamięć Luisa w najlepszy możliwy sposób, na taki jaki zasłużył. Odjechaliśmy ciekawy i emocjonujący wyścig z myślą o nim - powiedział Marquez.
Rundę honorową ku pamięci Luisa Saloma po niedzielnym wyścigu wykonał również Maverick Vinales, który zakończył Grand Prix Katalonii na czwartej pozycji. Zawodnik Suzuki w Moto3 toczył zaciekłą rywalizację ze swoim rodakiem o tytuł mistrzowski, by już w kolejnym sezonie tworzyć z nim wspólny team w kategorii Moto2.
W sezonie 2014, w którym obaj startowali w jednym zespole w Moto2, Vinales zakończył rywalizację w mistrzostwach świata na trzeciej pozycji i dało mu to awans do królewskiej kategorii. Salom był ósmy.
- Najpierw byłeś jednym z moich najtrudniejszych przeciwników. Potem byłeś jednym z moich najlepszych kolegów. Aż w końcu stałeś się moim przyjacielem. Zawsze będę nosić cię w sercu. Mexicano! - przekazał Vinales.
Tragiczny wypadek Luisa Saloma i okoliczności w jakich odbywał się wyścig w Barcelonie doprowadziły również do pojednania Valentino Rossiego oraz Marca Marqueza. Włoch i Hiszpan byli w konflikcie od zeszłorocznego Grand Prix Malezji, w którym ich ostra walka doprowadziła do upadku Marqueza i lawiny oskarżeń z obu stron.
W Grand Prix Katalonii Rossi stoczył walkę o zwycięstwo z Marquezem. W parku zamkniętym Włoch przerwał celebrowanie wygranej i podszedł do Hiszpana. Obaj podali sobie dłonie, a następnie powtórzyli serdeczne gesty na konferencji prasowej.
- Biorąc pod uwagę, to, co się wydarzyło w ten weekend w Barcelonie, podanie sobie ręki z Marcem było właściwym zachowaniem. W tym momencie wszystko inne przestaje mieć znaczenie - powiedział Rossi na konferencji prasowej.
Z zakończeniu konfliktu zadowolony był również Marquez. - Dla mnie ważne było, aby uścisnąć sobie dłoń z Valentino, po tym co wydarzyło się na tym torze i w jakiej atmosferze rozgrywał się ten wyścig. Jestem zadowolony, że do tego doszło - stwierdził.