W kalendarzu mamy październik, a przed Robertem Kubicą jeszcze jeden start w sezonie 2022. W połowie listopada krakowianin będzie się ścigał w 8h Bahrajn. To ostatnie zawody w tegorocznym kalendarzu długodystansowych mistrzostw świata WEC, w których Kubica jest obecny od tego roku. Wcześniej krakowianin rywalizował w rozgrywanej na Starym Kontynencie serii European Le Mans Series.
Wiele wskazuje na to, że Kubica w sezonie 2023 znów pojawi się w wyścigach długodystansowych WEC. Tak wynika z jego rozmowy z Polską Agencją Prasową. - Mam już jakiś pomysł, ale rzeczywistość nigdy nie jest tak prosta, jak plany - powiedział polski kierowca, dla którego priorytetem jest przede wszystkim możliwość rywalizacji w kultowym wyścigu 24h Le Mans.
- Muszę przyznać, że zakochałem się w Le Mans, to coś wyjątkowego. Bez niego wyścigi endurance nie byłyby tak atrakcyjne, to najważniejsza impreza sezonu. Jeśli chce się tam wygrać, trzeba startować w kategorii Hypercar, która już jest w cyklu, ale w przyszłym roku będzie więcej teamów i producentów, więc będzie większa konkurencja. Chciałbym startować w tej kategorii, ale nie wiem, czy to będzie możliwe - dodał Kubica w rozmowie z PAP.
ZOBACZ WIDEO: Transfer Pudzianowskiego, dwa zestawienia KSW 76, FEN wraca z PPV
Jak należy rozumieć słowa Kubicy? W kategorii Hypercar w przyszłym sezonie pojawi się m.in. Ferrari. Włoski producent zamierza ogłosić swój skład pod koniec roku. Jeszcze kilka miesięcy temu pojawiały się plotki, że 37-latek mógłby znaleźć się w szeregach Ferrari w WEC.
Ostatnio spekulacje ucichły, bo Kubica nie jest odpowiedzialny za program testowy nowego Hypercara. Ferrari opracowuje samochód z wykorzystaniem kierowców, którzy zaangażowani są w program wyścigowy włoskiej firmy w różnych seriach. To właśnie w oparciu o tych zawodników Ferrari ma zbudować skład na sezon 2023.
Kubica mógłby trafić do Ferrari, ale... musiałby definitywnie zrezygnować ze swojej roli w Formule 1. W przypadku kontraktu z zespołem fabrycznym, wykluczone jest reprezentowanie dwóch konkurencyjnych marek motoryzacyjnych. Bardzo rzadko zgadzają się one na takie sytuacje, choć jest to możliwe, o czym przekonał się sam Kubica. W roku 2020 kierowca z Krakowa w F1 związany był z Alfą Romeo, a w DTM ścigał się samochodem BMW. Tyle że w tej drugiej serii była to ekipa prywatna, rywalizująca jako Orlen Team.
Konflikty interesów występują nie tylko między producentami samochodów, ale też ich sponsorami. Od wielu lat partnerem Ferrari w motorsporcie jest Shell, podczas gdy Kubica wspierany jest przez konkurencyjny Orlen.
Kubica powiedział PAP, że jeśli nie wypali plan startów w kategorii Hypercar w roku 2023, to najpewniej spędzi kolejny sezon w LMP2. To klasa, w której krakowianin ściga się obecnie wraz z Prema Orlen Team. Realizacja tego scenariusza oznaczać będzie, że Polaka zobaczymy w topowej serii najpewniej w sezonie 2024. Wtedy też w Hypercarach będzie więcej możliwości, bo do tej kategorii dołączy Lamborghini. Ten włoski producent jest zainteresowany współpracą przy swoim samochodzie z Premą, czyli obecną ekipą Kubicy.
Czytaj także:
Kierowcy F1 puściły nerwy. "Lepiej niech zamkną gęby na kłódkę"
Kara dla Red Bulla? Nie tak prędko