W F1 mogło dojść do tragedii. Jest komentarz Roberta Kubicy

Materiały prasowe / Alfa Romeo F1 ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / Alfa Romeo F1 ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica

- Zabrakło wyczucia - tak Robert Kubica skomentował wydarzenia z GP Japonii, które mogły zakończyć się tragedią. Sędziowie wypuścili na tor 12-tonowy dźwig w momencie, gdy kierowcy ciągle poruszali się ze sporą prędkością.

W niedzielę w Formule 1 doszło do skandalu, bo GP Japonii rozgrywano w deszczowych warunkach przy niemal zerowej widoczności. Już na pierwszym okrążeniu doszło do wypadku Carlosa Sainza, a na tor wyjechał dźwig, który miał za zadanie usunąć z pobocza zniszczony samochód Ferrari.

Dźwig jechał "pod prąd" po torze w momencie, gdy pozostali kierowcy zmierzali za samochodem bezpieczeństwa w kierunku alei serwisowej. Sędziowie dokonali bowiem autorefleksji i chwilę po wypadku Sainza przerwali GP Japonii czerwoną flaga. Mimo to, chociażby Pierre Gasly w momencie mijania dźwigu jechał z prędkością ponad 200 km/h.

- Gdybym uderzył w 12-tonowy dźwig, to byłbym teraz martwy - mówił później Gasly w telewizyjnym wywiadzie, który zwrócił uwagę na to, że "był dwa metry od śmierci", bo taka odległość dzieliła go od mijanego pojazdu.

Do kontrowersyjnych wydarzeń z Suzuki odniósł się Robert Kubica, który był gościem programu #ElevenF1. - Z każdej strony zabrakło wyczucia w tej sytuacji i w tych warunkach - przyznał rezerwowy kierowca Alfy Romeo, zdaniem którego można by wprowadzić w F1 przepis nakazujący jazdę w takich okolicznościach z prędkością 80 km/h. Zmniejszałby on ryzyko poważnego wypadku, wypadnięcia z toru i uderzenia w dźwig.

Kubica zwrócił też uwagę na kwestię, która jest pomijana przez wiele osób w padoku F1, a również stanowiła spore niebezpieczeństwo. Po wypadku Sainza na torze znalazł się fragment reklamy, w którą wjechał Gasly. Baner zakotwiczył na samochodzie Alpha Tauri, znacznie ograniczając pole widzenia 26-latkowi.

- Według mnie, tak nie powinno być. Niebezpieczeństwa na torze nie wyeliminujemy, ale tego można było uniknąć - ocenił rezerwowy Alfy Romeo w telewizyjnym wywiadzie.

37-latek poruszył też temat "negatywnych emocji", jakie da się wyczuć pomiędzy FIA, zespołami i Formułą 1. Nie jest tajemnicą, że ostatnio sporo mówi się o różnego rodzaju konfliktach pomiędzy tymi stronami. Dotyczą one m.in. układania kalendarza na sezon 2023, błędów sędziowskich, a także kontrolowania limitu wydatków przez federację, po tym jak wyszło na jaw, że Red Bull Racing przed rokiem wydał więcej niż powinien.

Zdaniem Kubicy, napięcia powodują, że członkowie zespołów "idą do mediów", by "podbudować swoje ego". W efekcie wszystkie sprawy załatwiane są publicznie, zamiast we wnętrzach gabinetów. - To mi się nie podoba we współczesnej Formule 1. Powinni zamknąć się w jednym pokoju i załatwić swoje sprawy - podsumował rezerwowy Alfy Romeo.

Czytaj także:
Red Bull złamał przepisy F1! Co z karą?
Formuła 1 ma gigantyczny problem. Sędziowanie nigdy nie było tak fatalne

Źródło artykułu: