Niemcy mają pretensje do Kubicy. "Nie spodziewałem się po nim czegoś takiego"

Getty Images / Philippe Nanchino / Na zdjęciu: Robert Kubica
Getty Images / Philippe Nanchino / Na zdjęciu: Robert Kubica

Robert Kubica w trakcie 24h Le Mans miał kolizję z samochodem BMW, po którym niemiecka załoga musiała wycofać się z wyścigu. Sędziowie uznali Polaka winnym incydentu, z czym on się nie zgadza. Z kolei Niemcy mają pretensje o zbyt niską karę.

Powoli opada kurz po 24h Le Mans, które było pechowe dla Roberta Kubicy. Załoga AF Corse z polskim kierowcą w składzie walczyła o zwycięstwo we francuskim klasyku, ale na cztery godziny przed metą w samochodzie Ferrari doszło do awarii układu hybrydowego. Zmusiło to włoską ekipę do wycofania się z rywalizacji.

Kubica zapisał się w historii jako pierwszy Polak, który przewodził klasyfikacji generalnej 24h Le Mans. Jego świetna jazda mogła zostać zniweczona przez sytuację, która miała miejsce po nieco ponad sześciu godzinach wyścigu. Wtedy krakowianin podczas dublowania zahaczył o samochód BMW, powodując wypadek niemieckiej załogi.

Dries Vanthoor przy sporej prędkości uderzył w bariery ochronne, a incydent doprowadził do wyjazdu na tor samochodu bezpieczeństwa, przez co Robert Kubica stracił niemal minutową przewagę nad kolejną załogą w stawce. Dodatkowo później Polak otrzymał 30 s kary za spowodowanie wypadku. Jej odbycie poskutkowało spadkiem z pierwszej na szóstą pozycję.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Michał Listkiewicz ocenił występ Polaków

Polak nie zgodził się z werdyktem sędziów, podobnie jak jego zespół. Przedstawiciele AF Corse zwrócili uwagę na to, że Vanthoor kilkukrotnie zignorował niebieskie flagi i nie ustąpił miejsca Kubicy, choć powinien to zrobić jako kierowca dublowany. Belg ściął nawet jedną z szykan i zachowywał się, jakby to była normalna walka o pozycję.

Zupełnie inny punkt widzenia mają natomiast przedstawiciele BMW i zespołu WRT, który odpowiada za przygotowanie samochodów niemieckiego producenta. "Dziękuję za wszystkie wiadomości. Nic mi nie jest. Tylko małe wstrząśnienie mózgu. To zły dzień dla naszego sportu, gdy ktoś spycha się w bandy przy 300 km/h i dostaje za to tylko 30 s kary. Przepraszam FIA, ale tracę do was zaufanie" - napisał Vanthoor w serwisie X.

Jeszcze dalej poszedł Vincent Vosse. Zdaniem Belga, zespół Kubicy otrzymał zbyt łagodną karę, skoro po jej odbyciu z powrotem był w stanie włączyć się do walki o zwycięstwo w 24h Le Mans. - Nie możemy tego zaakceptować. Dla mnie ta kara była bardzo niesprawiedliwa. Wyeliminowano nas z wyścigu, więc za coś takiego powinna być taka sankcja, że niemożliwa stałaby się walka o podium po ledwie trzech godzinach - powiedział Belg w rozmowie z motorsport.com.

Vosse, który jako szef WRT kilkukrotnie współpracował z Kubicą i zdobył z nim tytuł długodystansowego mistrza świata w sezonie 2023, nie ma pretensji do Polaka. Chce z nim jednak porozmawiać o całym zdarzeniu. - Jestem blisko z Robertem. Jeździł dla nas przez kilka lat. W zeszłym roku świętowaliśmy sukces, bardzo go szanuję. Nie spodziewałem się po nim czegoś takiego, ale nie będę go oceniał - dodał szef WRT, który odpowiada za samochody BMW w wyścigach długodystansowych.

- Najpierw ochłonę i w kolejnym tygodniu porozmawiam z Kubicą o tym incydencie. Jest sportowcem na wysokim poziomie, tak go postrzegam, ale w tym przypadku muszę powiedzieć, że jestem rozczarowany całą sytuacją - podsumował Vosse.

Dla BMW tegoroczna edycja 24h Le Mans była bardzo rozczarowująca. Już po kilku okrążeniach załoga numer 15 miała przygodę na torze, a po kontakcie z Kubicą nie dojechała do mety. Siostrzany samochód numer 20 również miał wypadek i na wiele godzin utknął w garażu. Udało się go naprawić i dojechał do mety, ale nie został sklasyfikowany ze względu na pokonanie zbyt małej liczby okrążeń.

Czytaj także:
- Kubica zabrał głos po 24h Le Mans. "Podejmowaliśmy same dobre decyzje"
- "To naprawdę boli". Załoga Kubicy zdruzgotana po 24h Le Mans

Źródło artykułu: WP SportoweFakty