Pech Giermaziaka w Rolex 24 at Daytona

51. edycja prestiżowego wyścigu Rolex 24 at Daytona okazała się niezwykle pechowa dla Kuby Giermaziaka, który nie dojechał do mety z powodu awarii.

W tym artykule dowiesz się o:

Do uszkodzenia prowadzonego przez Kubę Giermaziaka samochodu doszło około 5,5 godziny przed zakończeniem zawodów. Po stronie kierowcy nastąpiło urwanie kawałka przedniej osi, w wyniku czego zawieszenie sportowego Porsche GT3 Cup spadło na wyłamane koło. Giermaziakowi na szczęście udało się bezpiecznie dojechać do boksu, a mechanicy w ciągu godziny uporali się z awarią. Niestety po kilku okrążeniach okazało się, że auto nie nadaje się do dalszej jazdy i team musiał zrezygnować z rywalizacji. W momencie awarii sponsorowany przez PKN Orlen zawodnik znajdował się na 2. miejscu, mając dużą szansą na zwycięstwo.

Nie zwlekaj! Już teraz zalajkuj nasz profil Sporty motorowe - SportoweFakty.pl na Facebooku!

- Mimo iż nie udało się nam ukończyć wyścigu, możemy być zadowoleni z naszej postawy. Samochód był świetnie przygotowany i mieliśmy olbrzymią szansę na zwycięstwo. Niestety doszło do uszkodzenia auta, a zniszczenia okazały się zbyt duże i musieliśmy zrezygnować z dalszej jazdy. Takie są wyścigi, a w szczególności zawody długodystansowe, w których najważniejsza jest równa i bezawaryjna jazda - powiedział polski kierowca.

W 51. edycji wyścigu Rolex 24 at Daytona wystartowało 57 teamów ścigających się w klasach DP, GT i GX. Partnerami Giermaziaka byli Sean Edwards, Patrick Pilet i Henrique Cisneros.

Komentarze (0)