W niedzielne popołudnie warszawski kierowca w załodze z Włochami Alessandro Bonacinim i Andreą Rizzolim, jadąc samochodem Ferrari 488 Italia GT3 zespołu Kessel Racing, zajął ósme miejsce w klasie Pro Am. - Niestety, spełniły się nasze obawy - powiedział Michał Broniszewski po wyścigu[color=#000000].
[/color]- Po zwycięstwie w poprzedniej rundzie na torze Monza, decyzją organizatora serii, który skorygował tak zwany Balance of Performance, startowaliśmy w ten weekend wyraźnie słabszym samochodem. Mniejsze ciśnienie doładowania turbin było wyraźnie odczuwalne. Na pojedynczym okrążeniu było znośnie, dopóki nie trafiliśmy na inny samochód, szczególnie na szybkiej partii, ale zdecydowanie brakowało nam prędkości na prostych. Przy 54 samochodach na starcie trudno liczyć na pusty tor. Jechałem na pierwszej zmianie. [color=#000000]Startowałem ze środka stawki, z 26 pola i odrobiłem kilka miejsc - powiedział Michał Broniszewski.
[/color]- Przez całą godzinę walczyłem jak równy z równym z wieloma bardzo dobrymi, renomowanymi kierowcami w wyraźnie szybszych samochodach. Awansowaliśmy na piąte miejsce, ale pod koniec drugiej godziny Alessandro obrócił samochód i stracił około 40 sekund, co przesunęło nas aż na 12 pozycję. Andrea odrabiał straty i gdyby nie samochód bezpieczeństwa, który wyjechał na tor w końcówce wyścigu, na pewno bylibyśmy sporo wyżej. Niestety, w tej sytuacji, przy takich parametrach silnika, ósme miejsce to wszystko, co mogliśmy zrobić. Warto podkreślić, że byliśmy najszybszą załogą Ferrari w naszej klasie. Rywalizacja była niesamowicie wyrównana. Od czwartego miejsca dzieliło nas na mecie po 3 godzinach ścigania zaledwie 11 sekund, a od podium niewiele więcej! Najważniejsze, że dzięki zdobytym punktom jestem nadal zdecydowanym liderem łącznej punktacji sezonu serii Blancpain[color=#000000] w klasie Pro Am - zakończył Polak.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob: Dakar, motocross, treningi. Mam dużo pomysłów na siebie (Źródło: TVP)
{"id":"","title":""}
[/color]