Startujący Lamborghini Huracan o mocy ponad 620 KM, Polacy rozpoczynali weekend we Francji z dużymi aspiracjami, mając na swoim koncie podia we wcześniejszych wyścigach trzygodzinnych na torach Monza i Silverstone. Choć tym razem Teodorowi Myszkowskiemu i Andrzejowi Lewandowskiemu nie udało się stanąć na pudle w zmaganiach długodystansowych, to jednak pokazali się z bardzo dobrej strony w pucharze Lamborghini.
W stawce 47 załóg byli mistrzowie Polski w wyścigach długodystansowych zakwalifikowali się do liczących po 50 minut pojedynków odpowiednio na 23. i 20. miejscu, a w sobotę sięgnęli po trzecią pozycję w klasie AM, zdobywając już swoje trzecie podium w tym sezonie. Dzień później z kolejnym podium rozminęli się o włos, finiszując na piątej pozycji w swojej kategorii. Sześciogodzinne zmagania Endurance, do których ruszało aż 57 załóg, Polacy ukończyli na szóstym miejscu w swojej klasie.
- Jechaliśmy do Francji chcąc walczyć o podium we wszystkich trzech wyścigach i trzy razy byliśmy bardzo blisko, więc jesteśmy zadowoleni - mówił Teodor Myszkowski. - Najtrudniejszy był najdłuższy wyścig, ponieważ w stawce doszło do sporych przetasowań, co zmieniło nieco układ sił. Mieliśmy jednak niezłe tempo i jechaliśmy na czwartym miejscu w swojej klasie, ale straciliśmy trochę czasu podczas dwóch z pięciu pit-stopów. Gdyby nie to, walczylibyśmy o podium do ostatnich metrów, ale szóste miejsce to także solidny wynik. Bardzo cieszy nas podium w pierwszym wyścigu Super Trofeo. Bardzo dobrze wystartowałem do drugiego wyścigu i prowadziłem w naszej kategorii, ale narzuciłem ostre tempo i dość mocno zużyłem opony, co utrudniło zadanie Andrzejowi na jego zmianie. Mimo wszystko do podium zabrakło nam tylko kilku sekund, więc choć oczywiście czujemy lekki niedosyt, to jednak wracamy do Polski w dobrych nastrojach. Cały czas podkręcamy tempo, kwalifikujemy się coraz bliżej czołówki i jesteśmy szybcy w wyścigach. Podczas kolejnej rundy w Belgii chcemy więc znów walczyć o podia, a może i coś więcej - zakończył.
- To był długi i trudny weekend, ale jesteśmy zadowoleni z wyników - dodał Andrzej Lewandowski. - Wyścig Endurance nie poszedł do końca po naszej myśli, ale pokazaliśmy dobre tempo i mieliśmy szansę na kolejne podium. Stanęliśmy na nim za to w pucharze Lamborghini, co bardzo nas cieszy. Pierwszy wyścig był bardzo zacięty. W drugim było trochę trudniej z uwagi na mocne zużycie opon i niską przyczepność, ale jazda w takich warunkach to także świetny trening. Wiemy co poprawić i nad czym pracować, aby w Belgii walczyć o jeszcze wyższe lokaty i nie możemy się już doczekać powrotu na tor. Poza wynikiem, we Francji rzucaliśmy się także w oczy dzięki nowemu, charakterystycznemu malowaniu, dysponując chyba najładniejszym autem w stawce. Cieszmy się, że mogliśmy zaparkować je w sobotę pod podium.
Czwarta z pięciu rund Blancpain GT Series Endurance Cup odbędzie się w dniach 28-31 lipca na belgijskim torze Spa-Francorchamps, na którym Polaków czeka najdłuższy, bo aż 24-godzinny, wyścig w tym sezonie oraz dwa kolejne starty w pucharze Lamborghini.
ZOBACZ WIDEO Jak oni to wytrzymują? Biało-czerwoni w kriokomorze (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}