Polski duet rozpoczynał weekend w Walencji na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej. Po wygraniu czwartkowych kwalifikacji Teodor Myszkowski startował do pierwszego piątkowego wyścigu z pole position i prowadził aż do obowiązkowego pit-stopu. Po zmianie kierowcy Andrzej Lewandowski stoczył następnie zaciętą walkę do ostatnich metrów, sięgając po trzecią pozycję i trzecie podium w tym sezonie, dzięki czemu byli mistrzowie kraju w wyścigach długodystansowych awansowali na drugą lokatę w generalce.
Polacy przystępowali do drugiego starcia dnia i ostatniego pojedynku europejskiego sezonu z zamiarem walki o zwycięstwo nie tylko w samym wyścigu, ale i w tabeli. Niestety, już w pierwszym zakręcie w Lamborghini z numerem 5 po zbiorowej kraksie uderzyło inne auto, zmuszając Lewandowskiego do wycofania się z rywalizacji. Polacy mimo wszystko zakończyli sezon na wysokim, trzecim miejscu w generalce, sięgając po tytuł drugich wicemistrzów.
- Czujemy oczywiście lekki niedosyt, bo nie z własnej winy straciliśmy w drugim wyścigu szansę na walkę o mistrzostwo, ale mimo wszystko możemy być zadowoleni z całego sezonu - powiedział Myszkowski.
- To był nasz pierwszy sezon po dłuższej przerwie i pierwszy w pucharze Lamborghini, więc jesteśmy zadowoleni z finiszu na podium w klasyfikacji generalnej - dodał Lewandowski.
W sobotę i niedzielę Myszkowskiego i Lewandowskiego czekają jeszcze dwa wyścigi światowego finału pucharu Lamborghini, w którym Polacy zmierzą się z najszybszymi kierowcami klasy AM z europejskiej, azjatyckiej i amerykańskiej edycji tej serii. Pierwszy z liczących 50 minut wyścigów w sobotę o 12:15. Drugi w niedzielę o 9:30.
ZOBACZ WIDEO To dlatego Maja Włoszczowska odniosła życiowy sukces na igrzyskach