Od tragicznego wypadku do WEC. Wyboista droga Roberta Kubicy

Facebook / facebook.com/bykolles
Facebook / facebook.com/bykolles

6 lutego 2011 roku doszło do fatalnego wypadku Roberta Kubicy, który przekreślił szanse Polaka na sukcesy w Formule 1. Sześć lat zajęło Kubicy znalezienie nowego zajęcia. W WEC 32-latek może zaistnieć na dłużej.

W tym artykule dowiesz się o:

Początek 2011 roku na długo pozostanie w pamięci kibiców Roberta Kubicy. Pod koniec stycznia doszło do prezentacji nowego bolidu Renault, którym polski kierowca miał podbić królową sportów motorowych. Nowe malowanie francuskiego pojazdu, później najlepszy czas testów w Walencji, wszystko układało się po myśli Kubicy. Tym bardziej, że coraz głośniej mówiło się o jego szykowanym transferze do Ferrari.

Aż w końcu nadszedł 6 lutego 2011 roku, który zmienił wszystko. Kubica brał udział w rajdzie Ronde di Andora i uczestniczył w fatalnym wypadku. Prowadzona przez niego Skoda Fabia S2000 wbiła się w metalową barierkę. Pierwsze informacje o stanie polskiego kierowcy były fatalne. Media podawały nawet, że grozi mu amputacja dłoni. Operacja zmiażdżonej ręki Kubicy trwała ponad siedem godzin, a Polaka przez dobę utrzymywano w stanie śpiączki farmakologicznej.

Pierwsze tygodnie i miesiące po wypadku to walka o powrót do normalnego funkcjonowania. Kubica opuścił szpital we Włoszech po nieco ponad dwóch tygodniach. W czerwcu do mediów wyciekły zdjęcia, na których krakowianin porusza się bez kul. To był dobry prognostyk, bo polscy kibice ciągle wierzyli w jego powrót do Formuły 1. Wtedy pytanie brzmiało nie czy, tylko kiedy Kubica ponownie pojawi się w F1. Kolejnym promykiem nadziei była zapowiedź menedżera Daniele Morellego, że Kubica ma wrócić do ścigania w styczniu 2012 roku.

Nic takiego jednak się nie wydarzyło. Mijały kolejne miesiące, Kubica co jakiś czas przechodził małe zabiegi, które miały poprawić ruchomość jego ręki czy też nogi. Stan Polaka poprawił się na tyle, że jesienią 2012 roku powrócił do rajdów. Wygrał rajd Ronde Gomitolo di Lana, w którym był najszybszy na wszystkich odcinkach specjalnych. Potem przystąpił do rajdu San Martino di Castrozza, gdzie jego pilotem był Jakubem Gerberem. To właśnie Gerber uczestniczył z Kubicą w feralnym wypadku. Kolejne udane występy w rajdach udowadniały, że Kubica najgorsze ma za sobą.

ZOBACZ WIDEO Mama Roberta Lewandowskiego: Liczę na finał mistrzostw świata z udziałem Polski i Roberta

Na początku 2013 roku Kubica odbył testy samochodem Mercedesa przystosowanym do serii DTM. Zdaniem niektórych, był to kolejny krok na drodze do powrotu do F1. Polak nie ukrywał jednak, że w bolidzie Formuły 1 ma ograniczone ruchy, co przy jego ograniczonej ruchomości jest sporym wyzwaniem. To ponownie doprowadziło krakowianina do rajdów samochodowych. Celem Kubicy były starty w Citroenem DS3 RRC w klasie WRC2 Rajdowych Mistrzostwach Świata oraz pojedyncze występy w Rajdowych Mistrzostwach Europy.

Nowym pilotem Kubicy został Maciej Baran. Załoga Kubica-Baran była w stanie jeździć bardzo szybko, ale też uczący się nowej rajdówki Polak popełniał błędy. W ten sposób polski team stracił szansę na debiutanckie zwycięstwo w Rajdzie Wysp Kanaryjskich. Pierwsze sukcesy w swojej klasie Kubica świętował latem - triumfował w Rajdzie Grecji, później w Rajdzie Sardynii. Kierowca osiągał też dobre wyniki w Finlandii czy Niemczech. Był w stanie jeździć szybciej niż Hayden Paddon czy Elfyn Evans, którzy obecnie nieźle radzą sobie w WRC. Sezon 2013 zakończył się dla Kubicy triumfem w WRC2, zdobyciem tytułu Osobowości Roku FIA, ale też utratą pilota. Pod koniec roku Maciej Baran poinformował, że kończy współpracę z rodakiem ze względów osobistych.

Na kolejnej stronie przeczytasz dlaczego Polakowi nie wyszło w WRC i co czeka go w WEC. [nextpage]Sukces w WRC2 pociągnął za sobą kolejne zmiany w roku 2014. Polak podpisał kontrakt z M-Sportem i awansował do WRC gdzie otrzymał do dyspozycji Forda Fiestę. Jego nowym pilotem został Maciej Szczepaniak. Już styczniowy Rajd Monte Carlo pokazał, że nowa załoga może święcić sukcesy w WRC. Kubica z Szczepaniakiem wygrali dwa pierwsze odcinki specjalne, deklasując Sebastiena Ogiera. Polacy stracili tempo dopiero na etapach, które rozgrywane były w śniegu. - Jest tak ślisko, że opis nie ma żadnego odniesienia. Jedziemy bardzo powoli. Mam nadzieję, że dojedziemy do mety bez dramatów - mówił wtedy.

Kubica nie ustrzegł się błędów w Monte Carlo i ostatecznie zajął w rajdzie 24. pozycję. To było znamienne dla startów Polaka w sezonie 2014. Był szybki, potrafił wygrywać pojedyncze odcinki specjalne, ale też ciągła jazda na limicie połączona z jego niepełnosprawnością powodowały wypadki. Debiutancki sezon w WRC polski kierowca zakończył z dorobkiem 14 punktów, co dało mu szesnastą pozycję. Na trzynaście rajdów ukończył osiem, z czego punktował w trzech.

Rok 2015 to kolejne zmiany u Kubicy, który nie był zadowolony ze współpracy z M-Sportem. Wsparcie Grupy Lotos i Grupy Azoty sprawiło, że Polak wystawił do rywalizacji własny team. RK WRT miał wsparcie włoskich mechaników z grup A-Style, a opony dostarczało mu również włoskie Pirelli. Tyle, że już po paru tygodniach krakowianin musiał zmienić swoje postanowienie. Włosi z A-Style nie byli w stanie przygotować mu rajdówki na Rajd Argentyny, przez co zakończył on z nimi współpracę i powrócił do M-Sportu. W pewnym momencie Kubica był kierowcą, szefem zespołu i logistyki.

Taki model współpracy nie mógł się udać. Kubica w 2015 roku nie wziął udziału we wszystkich rajdach, ale rywalizację w WRC zakończył na dwunastym miejscu. Ten sezon pokazał mu jednak, że bez odpowiedniego budżetu i zaplecza rywalizacja w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Świata nie ma sensu. W efekcie w roku 2016 zakończyła się przygoda Polaka z WRC. Kubica zakończył ją na drzewie na trasie trzeciego odcinka Rajdu Monte Carlo.

Od tego momentu Kubica szukał nowego pomysłu na siebie. Były wyścigi długodystansowe, były występy w Renault Sport Trophy, aż w końcu nadeszły testy bolidu WEC. Sześć lat zajęło Polakowi, aby po tragicznym wypadku wrócić do środowiska, w którym dorastał i w którym święcił pierwsze sukcesy. Tor. Bolidy WEC z wszystkich kategorii wyścigowych są najbliższe Formule 1, ale oferują kierowcy więcej miejsca w kokpicie, co może mieć kluczowe znaczenie w przypadku Kubicy.

Jego partnerem w zespole ByKolles Racing będzie 26-letni Oliver Webb, który już teraz jest pod wrażeniem możliwości wspólnej jazdy z Polakiem. - Jestem zachwycony, że po raz kolejny wystartuję w serii LMP1 w WEC, razem z zespołem ByKolles Racing i legendarnym Robertem Kubicą. Z optymizmem patrzymy na nadchodzący sezon. Rywalizacja w Le Mans wspólnie z Robertem będzie czymś fantastycznym, to spełnienie moich marzeń - powiedział ostatnio Brytyjczyk.

Krakowianin nie będzie pierwszym kierowcą w WEC, który ma w swoim CV starty w Formule 1. Dobrze w wyścigach długodystansowych radzili sobie m. in. Mark Webber,  Sebastien Buemi oraz Alex Wurz. Kubica ma wszystko, by dołączyć do tego grona, a WEC może się okazać miejscem, w którym 32-latek zagrzeje miejsce na dłużej.

Komentarze (0)