Dzięki regularnym finiszom na podium, w tym zwycięstwie w poprzedniej rundzie w Szanghaju, 24-latek przystępował do kończących azjatycki sezon zmagań na torze Imola na drugim miejscu w klasyfikacji generalnej, ze sporą przewagą nad kolejnymi kierowcami.
Mimo udanych czwartkowych kwalifikacji, piątek nie poszedł jednak po myśli włoskiej ekipy Orange 1 Team Lazarus. Problemy z jednym z czujników w silniku ich 620-konnego Lamborghini Huracana sprawiły, że Artur Janosz i jego zmiennik, Brytyjczyk Toby Sowery, w ogóle nie wystartowali w pierwszym wyścigu dnia. Mechanicy szybko uporali się z usterką, pozwalając załodze na start do drugiego wyścigu, podczas którego jego tempo mocno spowolniła poluzowana i pęknięta felga. Mimo wszystko Polak i jego zmiennik dojechali do mety na szóstej pozycji, co pozwoliło Janoszowi przypieczętować tytuł wicemistrza Lamborghini Super Trofeo Asia.
- Mam nadzieję, że w sobotę obejdzie się już bez przygód, bo w stawce 35 samochodów mieliśmy tempo pierwszej trójki, a to nastraja bardzo optymistycznie przed Finałem Światowym. Starty w azjatyckiej edycji Super Trofeo były dla mnie świetną przygodą i bardzo ciekawą lekcją, zakończoną bardzo dobrym wynikiem. Oby podobnie było także w Finale Światowym - powiedział Janosz.
W sobotę i niedzielę najszybsze załogi z azjatyckiej, europejskiej i amerykańskiej edycji Super Trofeo zmierzą się w dwóch wyścigach prestiżowego Finału Światowego. Start sobotniego wyścigu o godzinie 15:30. Niedzielnego o 14:00.
ZOBACZ WIDEO Kamil Stoch: Oczekiwania są bardzo wygórowane, ale trzeba podejść do nich z dystansem