16-latek miał przed sobą w Portugalii ekstremalnie trudne zadanie. Przed trzema wyścigami na naukę wymagającej, portugalskiej trasy miał tylko dwie 40-minutowe sesje treningowe i 30-minutowe kwalifikacje. Jakby tego było mało, jedyny Polak w międzynarodowej stawce musiał opuścić pierwszy trening z powodu problemów z nowym bolidem.
Filip Kaminiarz szybko nadrabiał jednak zaległości, kwalifikując się do startu na jedenastej pozycji, a następnie kończąc pierwszy i trzeci wyścig w punktowanej dziesiątce, na ósmym miejscu. Niestety, drugi wyścig nie potoczył się dla Polaka równie udanie. Kierowca ekipy Drivex został bowiem uderzony po nieodpowiedzialnym manewrze rywala i nie mógł kontynuować jazdy.
- Ten weekend był prawdziwą próbą charakteru. Po udanym debiucie w Walencji i podpisaniu kontraktu na cały sezon otrzymałem od zespołu zupełnie nowy bolid, ale niestety pierwszego dnia mieliśmy z nim trochę problemów, które uniemożliwiły mi wyjazd na pierwszy trening. Portimao to świetny, ale bardzo trudny, a dla mnie nowy tor. Jego nauka w stawce dużo bardziej doświadczonych rywali, przy jednym treningu mniej była ogromnym wyzwaniem, ale nie miałem wyjścia. Musiałem zacisnąć zęby i wziąć się do pracy. Biorąc pod uwagę te okoliczności, dwa finisze na ósmym miejscu i kolejne punkty w generalce to solidny wynik, który z pewnością byłby jeszcze lepszy, gdyby nie czas stracony w pierwszej sesji. Tak czy inaczej opuszczamy Portugalię bogatsi o nowe doświadczenia oraz kolejne punkty i ruszamy prosto do Barcelony, gdzie czekają mnie testy na torze F1 - powiedział Kaminiarz.
Prosto w Portimao Kaminiarz i cały jego zespół udają się na dwudniowe testy na tor F1 w Barcelonie, gdzie we wrześniu odbędzie się kolejna runda mistrzostw Hiszpanii Formuły 4.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Radosław Majdan: Lubiłem gdy wyzywali mnie kibice przeciwnej drużyny. To mnie motywowało