17-latek był najszybszy w pierwszym czwartkowym i piątkowym treningu wolnym, a następnie długo dominował w pierwszej kwalifikacji. Niestety mały błąd na drugim okrążeniu sobotniego wyścigu przedwcześnie wyeliminował go z rywalizacji.
Dzień później z powodu problemów z oponami Alex Karkosik zakwalifikował się do drugiego wyścigu dopiero z dziesiątym czasem. Choć na Hungaroringu wyprzedzanie jest niemal niemożliwe, torunianin widowiskowo przebijał się przez stawkę i ukończył zmagania na szóstej pozycji, a dzięki kolejnym cennym punktom nadal jest siódmy w klasyfikacji generalnej.
- Jestem bardzo rozczarowany, bo pokazaliśmy w ten weekend świetne tempo, byłem najszybszy w treningach i niezależnie od pogody liczyłem na walkę o podium. Niestety straciliśmy na nie szansę już podczas kwalifikacji, które na tym torze są wyjątkowo ważne. Byłem najszybszy przez dużą część mokrej, sobotniej czasówki, ale jej ostatnie minuty na przesychającym torze były prawdziwą loterią. Trochę za późno zmieniliśmy opony na slicki i gdy wróciłem na tor znów się rozpadało. Wiedziałem jednak, że po starcie z piątego pola i tak mogę powalczyć o podium. Gdy przebiłem się na czwarte miejsce ruszyłem w pogoń za liderami, ale popełniłem mały błąd, który przedwcześnie zakończył mój wyścig. W niedzielę po starcie z dziesiątego pola i tak udało się sporo zyskać, ale liczyłem na zdecydowanie więcej. Pokazaliśmy w pierwszej połowie sezonu, że kiedy wszystko idzie po naszej myśli, jesteśmy na podium, jak chociażby w Spa. Mam nadzieję, że po wakacyjnej przerwie pech wreszcie nas opuści i wrócimy na pudło - powiedział Karkosik.
Piąta z ośmiu rund Euroformula Open odbędzie się po wakacyjnej przerwie, na początku września na brytyjskim torze Silverstone, na którym rok temu Alex stał na podium.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Rosja największym wygranym mundialu. "Czerczesow zrobił to czego zabrakło Nawałce"