DTM: najbardziej intensywny rok w życiu Roberta Kubicy. Oto, jak będzie wyglądać

Materiały prasowe / Orlen Team / Na zdjęciu: Robert Kubica i Daniel Obajtek podczas konferencji
Materiały prasowe / Orlen Team / Na zdjęciu: Robert Kubica i Daniel Obajtek podczas konferencji

Najpierw testy F1, a następnie już DTM - tak będą wyglądać najbliższe tygodnie w wykonaniu Roberta Kubicy. Przed Polakiem bardzo intensywne miesiące i jak sam twierdzi, miesiącami nie będzie widział swojego domu. - To będzie "masakra" - mówi.

Już w przyszłym tygodniu w Barcelonie ruszają przedsezonowe testy Formuły 1 (19-21, 26-28 lutego). Robert Kubica za kierownicą Alfy Romeo ma spędzić jeden dzień testowy, ale nie wiemy kiedy to dokładnie nastąpi, bo zespół z Hinwil nie przedstawił jeszcze harmonogramu jazd.

Po testach F1 czeka nas jeszcze inauguracja sezonu w Australii, na której Kubica planuje się pojawić, ale najpewniej nie zobaczy niedzielnego wyścigu (15 marca), bo już kolejnego dnia ruszają przedsezonowe testy DTM. Dla Polaka będzie to ostatnia szansa, aby sprawdzić model M4 DTM przed inauguracją rywalizacji w belgijskim Zolder (24-26 kwietnia).

Intensywne weekendy

Oficjalnie sezon w DTM rusza pod koniec kwietnia i trwa do początku października. Liczba wyścigów jest jednak zbliżona do tej z Formuły 1, a wszystko za sprawą tego, że podczas jednego weekendu kierowcy dwukrotnie się ścigają. Najpierw w sobotę, później w niedzielę.

ZOBACZ WIDEO F1. Dobra zmiana Roberta Kubicy. "Widać same plusy"

Efekt jest taki, że choć sezon DTM składa się tylko z dziesięciu rund, to jednak wyścigów jest dwadzieścia. Niemiecka seria trzykrotnie koliduje z F1. Kubica nie pojawi się na zawodach F1 w Kanadzie, Francji i Włoszech. W tym czasie DTM będzie bowiem rywalizować na torach Anderstorp, Monza oraz Assen. Jeśli coś wydarzy się jednak w F1, to porzuci DTM i szybko wskoczy w samolot, aby Alfa Romeo nie pozostała bez kierowcy.

Sam skrót DTM oznacza Deutsche Tourenwagen Masters, ale seria dawno wyszła poza Niemcy. W tegorocznym kalendarzu są wyścigi w Belgii, Rosji, Szwecji, Włoszech, Wielkiej Brytanii czy Holandii. Rywalizacja skupia się na Starym Kontynencie, w przeciwieństwie do F1, nie wychodzi poza Europę.

W sezonie 2020 będziemy świadkami rywalizacji tylko dwóch producentów - Audi i BMW. Ze stawki wycofał się bowiem Aston Martin. Na polach startowych zobaczymy piętnastu kierowców. Po sześciu w swoich szeregach mają fabryczne ekipy BMW i Audi. Do tego Kubica będzie ścigać się w prywatnym BMW, a konkurencja z Ingolstadt wystawia dwa prywatne pojazdy w ramach zespołu WRT.

Kubica przyciągnie kibiców?

DTM przeżywa gorsze chwile. Choćby ze względu na wycofanie się Aston Martina, który w stawce znajdował się tylko przez rok. Brytyjczycy, których samochody do rywalizacji wystawiał szwajcarski R-Motorsport, zastąpili w mistrzostwach innego giganta motoryzacyjnego - Mercedesa. Niemcy opuścili DTM, by skupić się na ekologicznych rozwiązaniach i promować swoją markę przez Formułę E.

To wszystko nie ułatwia pracy Gerhardowi Bergerowi, który ciągle ma ambitne plany sprowadzania kierowców z głośnymi nazwiskami do DTM. Austriak marzył o Fernando Alonso czy Sebastianie Vettelu, a dość przypadkowo otrzymał Roberta Kubicę. - Cieszymy się, że mamy w DTM kierowcę takiego kalibru jak Robert Kubica. Będzie wartością dodaną dla naszej serii - powiedział szef DTM w czwartek.

Berger musi jednak zapomnieć o Kubicy i skupić się na przyciągnięciu nowych producentów, bo bez nich DTM nie wyjdzie z letargu. Rozmowy trwają i mają uczynić serię bardziej międzynarodową. Do DTM mieliby bowiem dołączyć japońscy producenci - Honda, Nissan, Lexus czy Toyota. Pierwszym krokiem ku współpracy był wspólny wyścig "Dream Race", jaki zorganizowano jesienią ubiegłego roku na Fuji.

Niepokojące statystyki

Plan szefa DTM, by ściągnąć do DTM gwiazdy z F1 jest nieprzypadkowy, bo coraz gorzej prezentuje się oglądalność wyścigów tej serii. Na początku XXI wieku transmisje z DTM były obecne w kanale otwartym i docierały do ponad 2 mln Niemców. W tej chwili są kodowane i publika oscyluje na poziomie 0,6 mln.

Jeśli porównamy to z F1, sytuacja nie wygląda najlepiej. W zeszłym roku królową motorsportu u naszych zachodnich sąsiadów oglądało średnio 7 mln osób. W czasach największych sukcesów Michaela Schumachera - 12 mln osób.

Pojawienie się Kubicy w DTM sprawiło, że nagle tą serią zainteresowali się poważni gracze również w Polsce. W roku 2020 fan motorsportu nad Wisłą nie będzie skazany na transmisje na YouTube. Wkrótce mamy poznać nazwę stacji, która prezentować będzie wyścigi z udziałem krakowianina. Niewykluczone, że będzie to TVP.

- Kibic nie dba o to z jakiego materiału wykonane są korbowody, jakie procesy spalania zachodzą w silniku, jak dokładnie działa aerodynamika. Niektórzy nie potrafią nawet odróżnić samochodów. Przeciętny fan chce zobaczyć dobre show, pojedynki wielkich kierowców koło w koło - mówił jakiś czas temu Berger w "Speedweeku".

Austriak miał rację w pewnym względzie. Kibic chce oglądać emocjonującą walkę, ale również głośne nazwiska. Kubica od razu stał się największą gwiazdą DTM. Jeśli seria ma się rozwijać, musi w niej pozostać na kolejne lata, a za nim muszą się pojawić kolejni kierowcy z przeszłością w F1.

Czytaj także:
Kubica z marszu stał się gwiazdą DTM
Kubica nie chce zdradzić, w ilu treningach F1 pojedzie

Kalendarz DTM - sezon 2020:

Lp.WyścigData
1. Zolder (Belgia) 24-26 kwietnia
2. Lausitzring (Niemcy) 15-17 maja
3. Igora Drive (Rosja) 29-31 maja
4. Anderstorp (Szwecja) 12-14 czerwca
5. Monza (Włochy) 26-28 czerwca
6. Norisring (Niemcy) 10-12 lipca
7. Brands Hatch (Wielka Brytania) 22-23 sierpnia
8. Assen (Holandia) 4-6 września
9. Nurburgring (Niemcy) 11-13 września
10. Hockenheimring (Niemcy) 2-4 października
Źródło artykułu: